środa, 14 października 2015

Od Unlucky - Opowiadanie konkursowe!

Wstałam z łóżka...Co dziś było?...Nie wiem.
-Cześć Rebek. Powiedziałam ziewając przechodząc koło łóżka,umyłam się i zjadłam płatki...Nagle w mózgu mi się coś przypomniało.
Za godzinę będą zawody,ubrałam się szybko w granatowy frak,toczek,buty z ostrogami,wzięłam munsztukowe siodło ujeżdżeniowe i kiełznane wędzidło..Napakowana tym sprzętem pobiegłam do stajni,nakarmiłam Burzę musli ze startym jabłkiem,wyczyściłam tak starannie jak tylko mogłam i delikatnie nałożyłam siodło..2 miesiące poszło w trening,zaplotłam grzywę w warkoczyki a ogon wyczesałam i zostawiłam w spokoju,Burza była tak grzeczna że się to pewnie nie uda...Podałam jej marchewkę za dobre zachowanie,stała ładnie i czekała na polecenia,miałam już zakładać ochraniacze lecz przypomniałam sobie że nie można...Pogłaskałam ją po szyi,bardzo to lubiła.Uporałam sobie z kopytami,pociągnęłam za linkę i pobiegłam jak nigdy nic na arenę stanęłam w kolejce.
-Unlucky Yellowstone na klaczy Burza!. Zakrzyczał ktoś w głośniku poprawiłam opaskę z wiankiem kwiatów i różkami jelenia.Wkroczyłam do piaszczystego czworoboku,ukłoniłam się nisko i wskoczyłam na Burzę,wykonała piaff w miejscu,piaff w koło,lotna zmiana nogi,ja tylko siedziałam,nasłuchiwałam jej serca,biło spokojnie jakby to była zabawa.Kierowałam ją by wyciągniętym kłusem tworzyła gwiazdę,by wszyscy widzieli efekty naszej pracy.Wyciągniętym galopem pobiegła na sam środek gdzie wykonała piruet,wyciągniętym cwałem podbiegła do barierek,przyśpieszyła do galopu i zrobiła zwrot,kolejny piruet,pobiegła zgrabnym kłusem.Stanęła...Coś co przed chwilą zrobiła,zaskoczyło mnie wykonała krzyżowanie w lewo,w prawo i znowu w lewo,przeszła do pasażu,zrobiła zwrot i zobaczyłam że robi coś na styl półparady,później do parady i stęp swobodny,przedstawiła kłus ze zmianą nogi,na jej siodło kapnęła moja łza.Nie ze szczęścia,nie ze smutku.Z niczego,z wdzięczności.Swobodny kłus był w jej wykonaniu tak dobry tak samo kłus i stęp zebrany.Piruet w galopie,kontrgalop nie uczyłam jej tego...jak może to umieć?Podwójne piruety... trawers,wolt,pół wolt!. Zamknęłam oczy wyczuwam wibracjami cofanie i zatrzymanie jej galopu.Zrobiła kłus pośredni a później galop pośredni.Otworzyłam oczy,Burza poszła na sam środek,ukłoniła się wszystkim.Ktoś powiedział że koniec już mojego pokazu,pokłusowałam wyciągniętym kłusem do wyjscia,usłyszałam gdzieś z tyłu.
-Aria Vallter na ogierze Erlorze! 
Wyszła.Nie było nikogo...Tylko ja i Burza,nie liczyły się oklaski za mną,tylko to że Burza spisała się dobrze,poszłam do stajni.Utuliłam ją i pogłaskałam po jej łebku i dałam kostkę cukru,uniknęłam uszczypnięcia zębami mojego fraka,Szampi wyczuł że coś się dzieję i czujnie postawił uszy,poszłam do niego i pogłaskałam go,dałam mu marchewkę.
-Kocham was.Nie kochałam ich za to że wygrywali,po prostu że byli,konie kochały mnie a ja ich,posiedziałam jeszcze godzinę z Burzą i Szampim,oporządziłam ich i porozmawiałam z nimi po moim języku,poszłam do domu,nikogo ni było,przebrałam się,zaryłam się w łóżku,umościłam jak szczur w trocinach i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz