poniedziałek, 26 października 2015

Od Kinzie C.D. June - Wspólny teren

Weszłam na halę z kąd dochodził głos June. Zastałam tam dziewczynę stojącą obok Vallor'a i głaszczącą go po pysku. Na głowie miała toczek, a kuc żuł coś w pysku - coś co najwyraźniej przedchwilą mu dała.
- Co tam? Potajemne treningi? - spytałam z uśmiechem.
- Nie...po prostu treningi.
- To dlaczego nam nie powiedziałaś, że idziesz jeździć?
- No bo ten, wpadłam na to dopiero jak już byłam w stajni, tak, właśnie...
- Dobra, nie ważne - machnęłam ręką - Chodźmy go rozsiodłać. Pomogę ci żeby było szybciej.
Ruszyłyśmy do stajni gdzie wprowadziłyśmy kucyka do boksu. Ja go przytrzymałam zapobiegając gryzieniu June podczas odpinania popręgu, a dziewczyna szybko go rozsiodłała. Razem odniosłyśmy sprzęt, umyłyśmy wędzidło i już byłyśmy gotowe. June zostawiła toczek w siodlarni i szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę jadalni.
- Chcesz trochę ciasta prawda? - spytałam chodź brzmiało to trochę jak stwierdzenie.
- Jasne, udało wam się upiec? - spytała z nutą zwątpienia (ciekawe dlaczego?).
- Nie do końca. Najpierw wyznaczyłyśmy Kornelly na "Strażnika piekarnika" - jak to ona sama siebie pięknie nazwała - lecz okazało się to złym pomysłem.
- Mogłabym się tego spodziewć - June zaśmiała się.
- No właśnie. Oczywiście się zagapiła i ciasto się spaliło. Na szczęście miałyśmy na tyle składników żeby zrobić następne. Jest jeszcze gorące ale przynajmniej nie spalone.
Dotarłyśy do jadalni. W pomieszczeniu było na tyle ciepło, że zdjęłam cienką czapkę i bluzę. June również ściągnęła kurtkę, którą miała na sobie i weszłyśmy do kuchni w głębi budynku. Już w progu poczułyśmy wspaniały zapach świeżo upieczonego ciasta.
- Cześć, nareszcie jesteście - powiedziała Allijay gdy tylko nas zobaczyła. Dziewczyna właśnie kroiła ciasto na mniejsze kawałki, które potem Rebeka układała na tacce. Kornelly siedziała na krześle obok udając obrażoną za to, że nie dopuściły jej do wspólnej hurtowej pracy.
- Wygląda pysznie - zachwyciła się June łapczywie sięgając po jeden z kawałków. Kiedy tylko go ugryzła zaraz wypluła na stół z krzykiem, a my wybuchnęłyśmy smiechem.
- Ostrzegałam, że gorące - powiedziałam.
- Aha - jęknęła June z wywalonym oparzonym językiem.
Kiedy ciasto nieco przestygło wszystkie zaczęłyśmy je zjadać w ciszy absolutnie pochłonięte tą czynnością. Nagle drzwi jadalni otworzyły się i wszedł przez nie Jake w czapce.
- A co tu się dzieje? Nie wierzę, że wy jesteście tak cicho - powiedział podchodząc i spoglądając zaciekawiony na ciosto - Mogę trochę? - dodał sięgając po jeden z niewielu kawałków, które jeszcze zostały.
- Spadaj Jake! - wybełkotała Corn jak zwykle z pełną buzią - Nie pomagałeś przy pieczeniu!
- Corn - skarciła ją Rebeka poczym zwróciła się do chłopaka - Pewnie, że możesz.
Jake wziął ciasto i od razu ruszył z powrotem w stronę drzwi.
- Muszę lecieć na trening ujeżdżeniowy bo zaraz się spóźnie - wyjaśnił wychodząc.
- Pa-a! - pożegnałyśmy się i dokończyłyśmy jedzenie.
- A my może pójdziemy na pastwisko? - zaproponowała po chwili Rebeka przeciągając się leniwie.
- Po co? - spytała Allijay.
- Tak po prostu. Pobawić się z końmi, powygłupiać się...
- Ok! - Kornelly podskoczyła na krześla jakby ją coś w tyłek ugryzło i pierwsza pojawiła się pod drzwiami.
Tym sposobem już po upływie dziesiąciu minut wszystkie znajdowałyśmy się na padoku zaganiając zdziwione konie i śmiejąc się głośno. June przyprowadziła tu również Vallor'a żeby nie czuć się osamotniona bo na pastwisku stała Electra, Harfan, Sottome, Gallant i Last Gremio.
- Patrz siedzę na koniu tyłem! - zawołała nagle Kornelly przejeżdżając June tuż przed nosem. Faktycznie usiadła tyłem na Gallancie, a siedząc na nim wydawała się być jeszcze niższa. Nagle szetland bryknął niezadowolony z fakty iż ktoś siedzi mu na nerkach, a dziewczyna spadła prosto w błoto śmiejąc się przy tym.
- Brawo Corn! - oznajmiła June z uśmiechem.
- Kornelly potrafi! - dodałam podając marchewkę Electrze.


June? Masz pomysł co jeszcze szczerego można robić na pastwisku? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz