Wstałm rano i poszłam na śniadanie. Usiadłam razem w stoliku zz Air i Kate.
- cześć - powiedziałam.
- cześć -powiedziały.
Zjadłyśmy śniadanie,
- Co robimy - spytała Air.
- Niewiem. Może potrenujemy skoki? - spytałam.
- ok - Powiedziały.Poszłyśmy do stajni osiodłać konie a potem na hale. Poskakałyśmy na swoich koniach bardzo wysokie przeszkody tak gdzieś z 180 centymetró. Ale było trudno bo Mistral jak tylko podjechał do pierwszej to stanął demba. A tak wogóle to nasze konie się strasznie płoszyły nie iwem czemu może bały się stojącego demba Mistrala. Ale my dałyśmy radę się utrzymać.
- To był szalony trening - powiedziałam jak w stajni rozsiodłowywałyśmy konie.
- No - powiedziały dziewczyny.
- to co teraz?
- Teraz możemy pomóc pomagającym na przykład!
- Dopbra - powiedziałam ale troche nie chętnie - w sumie i tak nie mam co robić.
Poszłyśmy do pomagających.
- Cześć Kinzie możemy pomóc w czymś? - spytała Kate.
- no możecie wziąść jakieś trzy konie i na nich pojeździć
- dobra!!!! - powiedziałam zadowolona bo to była taka praca w jakiej je mogłam pomagać! - To jakie konie weźmiemy na jazde? - spytałam dziewczyny.
- Ja birę - powiedziała Air - ...Galicję
- To ja Wdowe bo chce poćwiczyć jeszcze ujeżdżenie.
- A ja Albatrosa - powiedziała Kate i osiodłałyśy konie. Pojechałyśmy na halę i jeździłyśmy. TYm razem Air miała bardzo najbradziej grzcznego konia bo miała Galicję a to jest bardzo stara klacz która była bardzo spokojna. Ja miałam Wdowę która była bardzo grzeczna i zupełnie się mnie słuchała aż tak że z pastwiska patrzała na nas zazdrosna Anabella. A tak w ogóle to Kate miała chyba najbardziej dzikiego konia bo on cały czas ciągle się wyrywał. Po treningu poszłyśmy na płot pastwiska i sidłyśmy.
- A teraz to co my robimy? - spytała Air.
Air albo Kate dokończ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz