Po skończonej pracy pożegnałem się z chłopakiem i jeszcze na chwilkę zajrzałem do Sansy. Siedząc w boksie dużo myślałem. Przez to, że wychowałem się pracując w rodzinnej stadninie niezbyt miałem czas na znajomości, nie mówiąc już o przyjaźniach. Dobrze by było mieć kumpla. Mike wyglądał na fajnego chłopaka, może wato by się z nim zaprzyjaźnić.
- No, zobaczymy w przyszłości. - powiedziałem i ostatni raz pogłaskałem Sansę, po czym wróciłem do siebie. W domku wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.
***
Rano budzik zadzwonił dopiero o ósmej. Czyżby złośliwość rzeczy martwych? Nastawiłem na szóstą, a tu taka niespodzianka...
- Zaspałem! - krzyknąłem i wręcz rzuciłem się do szafy. Piętnaście minut i już wybiegałem do stajni. W jednym z boksów zauważyłem Mike'a.
- Widziałeś gdzieś Kinzie? Pewnie jest wściekła, zaspałem, a planowo miałem być w pracy od godziny...
<Mike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz