piątek, 30 października 2015

Od June C.D. Evelyn - Koniec podróży

Vallor szedł żwawym stępem dookoła hali szarpiąc nerwowo wędzidło. Cieszyłam się, że na razie nie bryka, ale poprzez chód kuca mogłam wyczuć, że zupełnie nie obchodzi go jeździec na grzbiecie. Modliłam się w myślach żeby tym razem nie spaść. Miałam jeszcze szansę udawać przed nowo poznanymi osobami, że nie jest ze mną tak źle. Przynajmniej przez pierwsze kilka dni nie wiedziałyby jak fatalnie radzę sobie w siodle. Chociaż jakby porównać sposób w jaki jeździłam teraz z tym co wyczyniałam na koniu przed przyjazdem do klubu to było naprawdę dobrze. 
- Długo już jeździcie? - zagadnęłam przyglądając się dziewczynom. Obie mocno i pewnie siedziały w siodłach i już na pierwszy rzut oka można było ocenić, że dobre z nich amazonki. 
- Obie zaczęłyśmy w wieku sześciu lat, a ty? - Samantha uśmiechnęła się do mnie.
- Eeeeem... - zawahałam się bo przy nich wypadałam raczej blado - Prawie trzy i pół roku.
- Pewnie szybko się uczysz - zaśmiała się Evelyn mrugając do mnie z przeciwległego narożnika krótkiej ściany.
- Zasadniczo tak - odparłam - Chociaż w dziedzinie jeździectwa czuję się raczej jakbym cofała się w rozwoju.
Wszystkie trzy parsknęłyśmy śmiechem chociaż mój był nieco mniej entuzjastyczny. Mimo postępów ciągle jeszcze pozostawałam w tyle. Ostatnio na przykład byłam na treningu ujeżdżeniowym razem z Rebeką i Anita omal nie dostała załamania nerwowego kiedy po raz piąty spadłam na jeździe. Wtedy Vallor miał wybitnie zły dzień, a ja byłam wybitnie rozkojarzona. Samantha i Evelyn zaczęły już kłusować, więc ja też popędziłam Valla do kłusa. Kuc bryknął dwukrotnie pod czas gdy mi udało się odchylić do tyłu, ale na tym się skończyło. Dał się poprowadzić po kilku woltach, zmianach kierunku, a nawet po drągach. Gdy udało mi się zdobić prawidłowe zatrzymanie, a Vallor stał nieruchomo do puki nie kazałam mu znów biec kłusem zdałam sobie sprawę z faktu zaskakującego mnie do tego stopnia, że aż miałam trudności z uwierzeniem w to co wpadło mi właśnie do głowy. Zwykle krnąbrny i uparty kuc po raz pierwszy od kiedy dosiadłam go po przyjeździe do klubu starał się dobrze pracować, a co więcej słuchał mnie i akceptował. Uczucie niepohamowanego szczęścia oraz tryumf uleciały równie szybko jak się pojawiły ponieważ pod czas zagalopowania Vallor...

Evelyn? Co się stało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz