sobota, 17 października 2015

Od Rebeki C.D. Jake'a - W pierwszy dzień zawsze najwięcej nerwów

- Super jak na pierwszy raz - po chwalił mnie Jake.
- Mogę jeszcze raz? - spytałam i nie czekając na odpowiedź chwyciłam kolejną strzałę. Chłopak znowu musiał mnie poprawiać ponieważ źle trzymałam ręce. Wystrzeliłam. Strzała poszybowała w powietrze nieco do góry po czym łagodnym łukiem opadła i wbiła się w drzewo.
- Eh...za wysoko - westchnęłam. Ja, jak to ja musiałam oczywiście strzelić tyle razy aż trafię w środek.
- Świetnie - powiedział Jake gdy strzała ze świstem przecięła powietrze i wbiła się trochę poniżej środka.
- To jest całkiem fajne - przyznałam oglądając łuk - Ale ręce mnie już bolą - dodałam i westchnęłam nieco zmęczona.
- Dobra - Jake wziął ode mnie łuk - Jak na pierwszy raz poszło ci bardzo dobrze - ruszyliśmy przed siebie powolnym krokiem. W pewnym momencie usłyszeliśmy jakiś szelest po prawej. Zobaczyliśmy trzy cienie przemykające pomiędzy drzewami. Były to cienie koni i ich jeźdźców.
- Pewnie ktoś się wybrał w teren - machnęłam ręką.
- Aha - mruknął chłopak. Rozmowa jakoś nie bardzo się kleił - Eee...a ty masz jakieś inne zainteresowania? - spytał nie mogąc wymyślić żadnego lepszego pytania.
- Tak, oczywiście - odpowiedziałam wesoło budząc się z zamyślenia jakbym nagle wypiła bardzo intensywną kawę - Lubię na przykład tańczyć.
- A jaki taniec?
- Jazz i hip-hop - odparłam po czym po krótkiej chwili dodałam - Wolę hip-hop. Hm...co ja jeszcze lubię robić? - zastanawiałam się. Niby przez całe życie robię różne ciekawe rzeczy, a jednak tak trudno jest je wszystkie zebrać razem - Nie można pominąć, że jestem uzależniona od muzyki, jeżdżę na rowerze, deskorolce i snowboardzie no i...gram w nogę.
- Naprawdę? - zdziwił się.
- Tak, a co? Dziewczyny nie mogą? - pokazałam mu język ale zaraz uśmiechnęłam się. Patrząc w te jego błękitne oczy nie byłam w stanie się na niego gniewać. Jakim cudem? Nie wiem, ale podobało mi się to...
    Chwilę później skręciliśmy i wyszliśmy z lasu. Znaleźliśmy się na zielonym wzgórzu. Czerwone powoli chyliło się ku zachodowi zabarwiając niebo na pomarańczowo. W oddali słychać było rżenie koni dochodzące ze stajni. Usiedliśmy żeby odpocząć i przy okazji obejrzeć to piękne zjawisko jakim był zachód. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę nie odzywając się. Każde z nas zatopione we własnych myślach. Wreszcie ciszę tę przerwał Jake.

Jake? Co ty tam powiedziałeś? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz