środa, 21 października 2015

Od Kinzie C.D. June - Trudny początek

Moja nowa współlokatorka wydawała się być fajną, wesołą dziewczyną. Miała duże ciemno brązowe oczy i niemal tego samego koloru włosy ledwo sięgające ucha. Podobała mi się ta fryzura, pasowała do niej, ale ja osobiście nie ścięłabym tak włosów ponieważ wolałam takie jakie miałam - długie. Dziewczyna wzięła swoje bagaże i ruszyła za mną w stronę domku. W pewnej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak? Tylko co...? Aha! Już wiem!
- June - spytałam odwracając się do drepczącej za mną dziewczyny - Masz swojego konia?
- Niestety nie - odparła smutno - Ale bardzo bym chciała mieć. 
- W takim razie będziesz jeździć na klubowych, co nie?
- Tak, mama mówiła, że mam jeździć na jakichś spokojnych ale... - June przewróciła oczami i obie roześmiałyśmy się. 
    Pokazałam dziewczynie domek, który aktualnie był pusty ponieważ Becky i Unlucky zajmowały się swoimi końmi. June położyła swoje bagaże obok jednego z dwóch piętrowych łóżek. Rano, zaraz po tym jak dowiedziałyśmy się o przyjeździe nowej dziewczyny po raz drugi przeprowadziłyśmy się do innego domku. Tym razem do czwórki. Dla tego po pokoju walały się jeszcze jakieś rzucone w pośpiechu rzeczy. No i oczywiście tylko i wyłącznie z tego powodu moje łóżko było idealnie pościelone tak jak w pierwszy dzień pobytu w klubie. 
    June już miała się zabrać za rozpakowywanie swoich bagaży.
- June - powiedziałam przerywając jej - Może rozpakujesz się później, dobra? Teraz chyba będziesz chciała pojechać z nami na trening skokowy, co nie?
- Eeee... - dziewczyna zastanowiła się przez chwilę po czym uśmiechnęła się - Jasne! - wykrzyknęła - Tylko na jakim koniu?
- Zobaczysz.
    Kiedy June przebrała się w bryczesy i sztyblety oraz wzięła swój toczek i bat zaprowadziłam ją z powrotem na podwórko przed stajniami gdzie klubowicze już siodłali się na jazdę. Niektórzy zerkali na nas z zaciekawieniem, inni nie zwracali na nas uwagi zajęci swoimi końmi. W pewnej chwili dostrzegłam Jason'a wychodzącego ze stajni. Trener trzymał w ręce kantar.
- Halo! Grupa skokowa nr.1 jest gotowa czy jeszcze nie?! - spytał, a na podwórku dało się słyszeć kilka odpowiedzi typu "Tak, tak, już prawie...".
- Jason! - zawołałam i podbiegłam do instruktora ciągnąc za sobą June - To jest nowa uczennica. Może mieć z nami trening prawda?
Instruktor przyjrzał się June uważnie udając, że poważnie zastanawia się nad moim pytaniem.
- No pewnie, a co wy sobie myślałyście? - powiedział w końcu - Siodłać konia i wskakiwać! Byle szybko, bo zaraz zaczyna się jazda! - dodał wesoło, a kiedy chciałyśmy już odejść spytał jeszcze - Ej, Kinzie, ale ty już masz gotowego konia, mam rozumieć?
- No coś ty! - odparłam ze śmiechem już biegnąc w stronę pastwiska. Po drodze chwyciłam mój kantar i uwiąz, jeszcze nie tak dawno zostawiony na koniowiązie. Wzięłam też sprzęt dla June leżący bezładnie tuż obok. Być może wzięłam rzeczy należące do stadniny, a może właśnie zabrałam je komuś. No cóż. Podałam kantar i uwiąz June i razem pobiegłyśmy na pastwisko, na którym pasło się kilka koni szkółkowych oraz Electra, Gallant i Haske.
- Ile jeździsz? - spytałam otwierając bramkę w płocie.
- Mniej więcej trzy lata.
- Mniej czy więcej?
- Trochę więcej.
- Ok.
Weszłyśmy na łąkę, a niektóre konie odwróciły się w naszą stronę.
- A tak w ogóle to o co chodzi z tą grupą nr.1? - spytała dziewczyna kiedy ja przyglądałam się koniom szukając jakiegoś odpowiedniego dla June.
- W klubie tyle osób trenuje skoki, że trzeba nas było podzielić na dwie grupy. Grupa 2 to siedem osób, a ta lepsza - mrugnęłam - czyli nasza, składa się z sześciu osób.
- Weźmiesz Galicję...albo Habra... - mówiłam rozglądając się po padoku. Nagle jakiś kuc puścił się galopem w naszą stronę brykając co fulę - No nie... - mruknęłam i machnęłam od niechcenia uwiązem w skutek czego Vallor zatrzymał się i odskoczył.
- Mogę jeździć na tym? - spytała June z wyrazem bezkresnego szczęścia na twarzy. Spojrzałam na nią z pode łba, ale kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie żartuje tylko wzruszyłam ramionami.
- Pewnie - odparłam obojętnie - Ale najpierw go złap - to powiedziawszy ruszyłam w swoją stronę czyli na drugi koniec pastwiska gdzie najspokojniej w świecie stała sobie Electra.
- Ok! - dziewczyna w tym czasie niemal w podskokach podeszła do Vallor'a.
Tak jak się spodziewałam ja stałam sobie obok Electry, a June uganiała się za kucem przez dobre piętnaście minut. To, że spóźnimy się na jazdę było oczywiste! Chciałam jej pomóc ale ona mówiła, że mam się nie martwić i że da radę.
- Hej...! Jak on miał na imię - krzyknęła.
- Vallor!
- Hej Vallor! Prrrr! Stój! Zatrzymaj się!
Wreszcie po pewnym czasie dziewczynie udało się złapać Vallor'a i z uśmiechem poszła za mną by następnie przywiązać go do koniowiązu pomiędzy Electrą, a Harfanem.
- Dopiero przyprowadziłyście konie? - spytała Rebeka zapinając podgardle swojego konia - My już teoretycznie jedziemy na ujeżdżalnię.
- Powiedz Jason'owi, żeby dał wam pięć minut więcej stępa, wtedy zdążymy - odparłam - I powiedz, że spóźniłyśmy się ponieważ musiałyśmy złapać Vallor'a.
    - Vallor'a?! - spytał Jason kiedy ja i June spóźnione weszłyśmy na odkrytą ujeżdżalnię, na której już wszyscy stępowali - Serio?! Wzięłyście Vallor'a?! Nie można było...no nie wiem...Galicji?!
- Ona się uparła - odparłam jakbym mówiła "To jej wina".
- Będzie dobrze - zapewniła June instruktora po czym dociągnęła popręg tak mocno, że kucyk kłapnął zębami z pobliżu jej ręki.
Już po chwili obie siedząc na koniach dołączyłyśmy do reszty naszej grupy czyli Rebeki, Róży, Christian'a i Allijay. Na całej dużej ujeżdżalni było tylko sześć osób więc mieliśmy dużo miejsca na wolty, koła i zmiany kierunku. Kiedy zaczęliśmy kłusować na płot wskoczyła drobna jak na swój wiek dziewczynka -  inaczej zwana Kornelly - i zaczęła nam się przyglądać.

June?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz