Zadowolony z tego, że jakoś udało mi się trafić w drzewo podziękowałem i oddałem łuk towarzyszowi.
- Tak właściwie, to jak się nazywasz? - spytałem głaszcząc szyję Sansy.
- Mike, a ty?
- Christian. Od kiedy uczysz się w stadninie?
- Już dłuższy czas. Szczerze mówiąc, to widzę cię pierwszy raz. Jesteś nowym pomocnikiem, tak? - zapytał obserwując mnie.
- Nie do końca, bo jestem tu już gdzieś ponad miesiąc. Nie dziwię się, że mnie nie widziałeś, praktycznie całymi dniami pomagam w stajni, a wieczory spędzam w siodle. - zaśmiałem się siadając z powrotem na grzbiecie klaczy. Chłopak pokiwał głową i również wsiadł na swojego ogiera. Na szczęście Sansa nie była w rui i droga powrotna upłynęła nam bez większych problemów. Kiedy dotarliśmy do stadniny słońce właśnie zachodziło. Zsunąłem się z siodła i chwyciłem za wodze.
- Jakie plany na wieczór? - zapytałem schodzącego z grzbietu Mike'a.
<Mike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz