piątek, 16 października 2015

Od Kinzie C.D. - Nietypowa nagroda

    - Tego się nie spodziewałam - Helen uśmiechnęła się. Byłyśmy już w drodze powrotnej mijając wsie i bezkresne pola. Dwa konie w przyczepie stały całkiem cicho. Widocznie się zaprzyjaźniły, albo...pozabijały! Nie, no żartuję, nie miewam aż tak czarnych myśli.
- Ja też nie. To znaczy...mówili, że nagroda główna to niespodzianka, ale spodziewałam się siodła, albo derki, ale nie kucyka! Pewnie musięli go oddać więc zorganiozwali zawody. To najłatwiejszy sposób na pozbycie się konia nie licząc sprzedaży.
- Pewnie tak - zgodziła się Helen.
- Julien mówił, że Gallant jest rekreacyjnym kucem, ale można go uczyć skakać, albo też jakichś sztuczek czy co tam mi przyjdzie do głowy... - nagle posmutniałam.
- Co jest? - spytała Helen.
- Muszę codziennie pomóc w stajni, obsużyć klientów, rozruszać klubowe konie i jeszcze potrenować z Electrą. Kiedy ja znajdę czas na trenowanie kucyka? Teraz dopiero do mnie dociera, że może to nie był najleprzy pomysł żeby się zgadzać na przyjęcie go.
- Nie martw się, dasz radę.
- A jeśli, nie?!
- Jeśli nie - odparła Helen - To znam kogoś kto na pewno ucieszy się z takiego prezentu.
Uśmiechnęłam się od razu domyślając się o kogo jej chodzi.
- Dobra. Spróbuję zatrzymać go na jeden dzień. Jeśli nie będę wyrabiać oddam go jej.

    W stadninie wszyscy pytali się z kąd mam kucyka i jak się nazywa.
- Co to za kurdupel? - parsknęła Rebeka na widok mojego nowego konia.
- To szetland ślepoto!
- No przecież wiem...jak ma na imię?
- Gallant Giant.
Spojrzała uważnie na malucha, który właśnie próbował ją obwąchać - Dobra. Nic nie powiem - obiecała z trudem powstrzymując się od śmiechu.
- Cicho bądź. Jest słodki.
- A powiesz mi kiedy znajdziesz dla niego czas? - spytała Róża, która nagle nie wiadomo z kąd pojawiła się koło Rebeki.
- Znajdę - zająknęłam się - Po wszystkich innych obowiązkach...a jeśli nie - oddam go komuś kto będzie miał dla niego czas.
- Czyli komu? - spytała Becky.
- Zobaczysz...
    Reszta dnia minęła w napięciu. Przyjechało tylu nowych klubowiczów! Teraz te wszystkie ich konie trzeba było wyprowadzać na pastwisko, sprowadzać z pastwiska, karmić, czyścić im boksy i masę innych rzeczy. Po kolacji wybrałam się na paswtisko. Założyłam bluzę ponieważ wieczorami robiło się już chłodno. Po drodze chwyciłam z siodlarni pierwszy leprzy uwiąz.
- Cześć Coffee - powiedziałam kucając przy płocie i wyciągając rękę do kucyka pasącego się na zielonej trawie. Jak widać szybko się zaaklimatyzował. Stał wśród innych koni, które nie zwracały na niego uwagi jakby był członkiem stada od zawsze. Kiedy kucyk mnie zobaczył nieufnie podszedł do mnie i powąchał moją rękę.
- Poczekaj, dam ci coś - oznajmiłam i wyciągnęłam z kieszeni ogryzek od jabłka. Podałam go siwkowi, a ten zjadł wszystko nie pozostawiając nawet kawałeczka. Następnie otworzyłam bramkę i weszłam na pastwisko. Kucyk najpierw cofnął się o krok kiedy do niego podoszłam, ale już po chwili wyciągał szyję żeby mnie obwąchać. Był zdecydowanie bardzo ciekawski. Chwyciłam go delikatnie za kantar i przypięłam do niego uwiąz. Ruszyłam w stronę wyjścia, a Gallant żeby dotrzymać mi kroku zakłusował. Zwolniłam. Zapomniałam, że jest taki malutki. Normalny koń prowadzony przeze mnie tym tempem żwawo stępował. Poprowadziłam szetlanda na ujeżdżalnię.
- No dobra, zobaczymy co umiesz - powiedziałam. Dowiedziałam się, że kuc ma dopiero pięć lat, i że musi się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, ale podobno jest bardzo zdolny.
    Chwyciłam jego lewą przednią nogę i z łatwością podniosłam. Następnie wyciągnęłam z kieszeni przysmak i pokazałam go Gallant'owi. Kucyk obwąchał chciał go zjeść ale ja opuściłam rękę i przełożyłam mu pod brzuchem tak żeby musiał zgiąć głowę. Już po chwili wałąch ukłonił się, a ja nagrodziłam go pozwalając mu zjeść przysmak i głaszcząc go po szyi.
- Ale super! - odezwał się ktoś siedzący na płocie ogradzającym ujeżdżalnię. Odwróciłam się i zobaczyłam Kornelly. Uśmiechnęłam się.
- Chciałabyś mieć takiego kucyka? - spytałam.
- Jasne! A czemu pytasz?
- Mogę ci go oddać jeśli chcesz - odparłam prostujac się i przestając głaskać Coffee'ego.
- Czemu?! Przeciez go wygrałaś!
- Tak, ale ja jestem pomagającą. Wiesz, codziennie mam tyle roboty, że chyba nie mogę sobie pozwolić na dwa konie. Ty jesteś uczennicą więc nie musisz pomagać.
A nawet gdybyś chciała to i tak nikt ci nie pozwoli - dodałam w myślach.
- Serio? Chcesz mi oddać tego, no...jak mu tam?
- Gallant Giant lub po prostu Coffee.
- ...Coffee'go?!
- Tak.
- Oooooo! Dzięki Kinzie! Obiecuję, że będę sięnim dobrze zajmować!
- No ja myślę - mruknęłam pod nosem tak cicho żeby dziewczyna tego nie usłyszała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz