- Super - odparłam z szerokim uśmiechem -Pewnie masz strasznie dużo roboty. - Pewnie tak będzie, ale na razie jestem nowy i jeszcze nie wiem jak dużo pracy będę musiał odwalać - wyjaśnił - Teraz Helen kazała mi objeździć Oklahomę i Colorado. - Jeśli chcesz mogę wsiąść na któregoś z nich -zaproponowałam - Nie mam co robić i chętnie bym ci pomogła. Rebeka i Kinzie, z którymi powoli się zaprzyjaźniałam pojechały razem na tor krosowy i chodź proponowały mi żebym pojechała z nimi stwierdziłam, że wolę zostać w ośrodku i trochę pozwiedzać. Obeszłam już wszystkie godne obejrzenia miejsca i zaczęłam się już nudzić. - Dzięki - ucieszył się, a kąciki jego ust jeszcze bardziej uniosły się ku górze - Musimy iść po nie na pastwisko. Podał mi kantar z przyczepionym do niego uwiązem i sam z wieszaka przy siodlarni zdjął jeden dla siebie. Wyszliśmy ze stajni i ruszyliśmy w stronę pastwisk spokojnym krokiem. - Na obu koniach jeszcze nie jeździłem -przyznał chłopak przyśpieszając nieco kroku -Właściwie to dopiero się rozpakowałem. A ty którego wolisz? - Też jeszcze żadnego z nich nie dosiadałam, ale spróbuję na Colorado - zadecydowałam przyglądając się jak Fredro otwiera padok na którym pasły się dwa wysokie konie. - Ten to Colorado - chłopak wskazał na stojącego bliżej wałacha z długimi, smukłymi nogami. Podeszłam do niego, a ten podniósł głowę patrząc na mnie z zainteresowaniem. - Cześć wielki - przywitałam go głaszcząc po długiej szyi. Bez problemów założyłam koniowi kantar i wyprowadziłam poza obręb białego płotu jakim otoczone były pastwiska. - Może pojedziemy w teren? - zagadnęłam kiedy prowadziliśmy konie w stronę koniowiązu.
Fredro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz