czwartek, 15 października 2015

Od Rebeki C.D. Jake'a - W pierwszy dzień zawsze najwięcej nerwów

- Ja jeżdżę osiem lat - odparłam zerkając na Harfana, którego wciąż na wszelki wypadek trzymałam za końcówkę wodzy, a który spokojnie zajadał trawę - Zaczęłam w wieku siedmiu lat, a na pierwsze zawody pojechałam trzy lata później. Western trenuję od jakichś trzech, czterech lat...
- A od kiedy masz Harfana? - spytał Jake wskazując głową mojego konia.
- Dokładnie od czterech i pół roku - odparłam - Jake, opowiedz mi coś o twoich koniach.
- No dobrze - westchnął jakby miał zamiar opowiedzieć długą historię - Tak więc to jest Happy, którego już poznałaś. Jest narwany, ale w sumie czemu się dziwić skoro ma dopiero 4 lata?
- No tak... - przyznałam kiwając głową - Jakiej jest rasy?
- Holenderski gorącokrwisty, tak samo jak Nord. Tak właściwie to są rodzeństwem.
- Naprawdę?! - zdziwiłam się. Na dźwięk mojego głosu Harfan zastrzygł uszami.
- Tak - Jake uśmiechnął się - Happy to jej młodszy brat. Tylko, że on jest młody i szalony, a ona starsza i doświadczona. Naprawdę, to bardzo zdolna klacz.
- Podejrzewam. Ja mam tylko Harfana i nigdy nawet nie myślałam o tym żeby mieć dwa konie tak jak ty...
- Zaraz, ale ja mam trzy konie - Jake zmarszczył brwi, a ja uśmiechnęłam się.
- Serio? Jakim cudem znajdujesz dla wszystkich czas?
- Nie dla wszystkich - odparł tajemniczo - Haske to stary szetland. Nie wsiadam na niego - dodał i oboje zaśmialiśmy się.
- Po co ci szetland? - spytałam - Szetlandy to skurczone w konie. Zupełnie jak ubranie w praniu! Nie rozumiem sensu posiadania tych zwierząt - oznajmiłam - Ale imię Haske bardzo mi się podoba - dodałam jeszcze.
- Dzięki. Haske mam dla towarzystwa. To mój pierwszy koń, na którym zaczynałem jeździć, nie mógłbym jej teraz tak po prostu sprzedać.
- No chyba, że tak... Właściwie ile ona ma lat?
- 15.
- Tyle co ja! - zaśmiałam się - Sugerujesz, że jestem stara?!
- Nie! Tego nie powiedziałem! - Jake również się uśmiechnął.
- Aha...jasne - droczyłam się z nim.
W pewnej chwili Harfan pociągnął za wodze tak, że z trudem go utrzymałam.
- Spokojnie! Wiem, że masz ADHD ale możesz chyba trochę wyluzować? - zaśmiałam się żartując z wałacha po czym zwróciłam się z powrotem do chłopaka - No dobra, chyba będziemy się powoli zbierać.
Osiodłaliśmy nasze konie i ruszylismy w drogę powrotną. Znowu ja prowadziłam ponieważ Jake nie znał jeszcze okolic. Pojechałam najpierw ścieżką przez las, a następnie znaleźliśmy się na rozległym polu.
- Galopujemy?! - spytałam oglądając się przez ramię.
- Ok! - usłyszałam odpowiedź. Wiedziałam, że jest to trochę ryzykowne. Dobrze pamiętałam co stało sie ostatnio kiedy galopowałam tutaj na Harfanie. Ugryzł wtedy Electrę i wszystkie konie pobiegły na łeb na szyję aż do lasu. Jednak ponieważ ryzyko to drugie imię jeździectwa zakłusowałam, a następnie zagalopowałam i puściłam wodze rozkłądając ręce na boki.


Jake? Stanie się coś niebezpiecznego czy nie? Oto jest pytanie. XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz