- W sumie.. nic nie planowałem na dzisiaj - powiedziałem czujnie patrząc w stronę drzwi, przez które przed chwilą wyszedł Jake.
- Może byśmy się przeszli gdzieś? Albo nie wiem...
- Chętnie, w sumie nie jest jeszcze tak późno. Możemy jeszcze wziąć konie na jakąś małą przejażdżkę?
- Nie za bardzo, bo moje są już po treningu, a nie chcę już ich przemęczać..
- W sumie moje też już dzisiaj chodziły, ale lekko.. może.. znaczy jeśli byś chciała..
- Pojechać na jednym z twoich? - potaknąłem skinieniem głowy. - To nie będzie kłopot?
- Nie, przecież to zimnokrwiste konie, są stworzone do takiej pracy, a poza tym nie chodziły dzisiaj za dużo
- No dobra.. zobaczymy..
Poszliśmy razem w stronę boksów. Angus w granatowej derce lekko drzemał, ale przebudził się na mój widok. Tezra natomiast leżała z nosem w trocinach.
- Chyba już nie za bardzo chcą się ruszać już dzisiaj..
- Chyba nie za bardzo - powiedziałem uśmiechając się na widok Tezry, która lekko prychała kiedy trociny łaskotały ją w nos. Wszedłem do niej do boksu i położyłem się opierając o jej brzuch i głaszcząc ją po szyi. Po chwili Róża dosiadła się do mnie. Klacz przytuliła się do mnie głową szukając w moich dłoniach czegoś do jedzenia. Po chwili lekko skubała wargami ręce Róży.
- Ona też cię lubi - powiedziałem głaszcząc fryza po czole - rzadko się zdarza żeby kogoś tak szybko zaakceptowała.
Przez chwilę leżeliśmy tak oparci o Tezrę w milczeniu.
<Róża? Dziękuję ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz