sobota, 17 października 2015

Od Jake'a C.D. Rebeki - W pierwszy dzień zawsze najwięcej nerwów

Również uśmiechnąłem się pod nosem. Prowadziliśmy nasze konie na pastwisko. 
-Może usiądziemy?-zapytała wesoło dziewczyna wskazując na płot. 
-Jasne-odparłem i odpiąłem uwiąz Happy'ego. Rebeka zrobiła to samo i zaraz oba nasze konie ruszyły galopem przed siebie. Usiedliśmy na ogrodzeniu. Po chwili obok nas zjawiła się Nord. Podeszła do mnie i zaczęła przeszukiwać moje ręce a później kieszenie. Zaśmiałem się cicho i pogłaskałem klacz po pysku-Nic dla ciebie nie mam, kochana.
-To twoja klacz?
-Tak to Nordlicht vel Medness II
-Wszystkie twoje konie mają takie długie imiona?-zachichotała dziewczyna.
-Nie Haske to Haske
-Ją też mogę zobaczyć?
-Pewnie-uśmiechnąłem się.-HASKE!
Po chwili klaczka galopowała już do nas na swoich krótkich nóżkach.
-Ale leci! Nie zastanawiałeś się nad wzięciem udziału w gonitwach?-Rebeka zaśmiała się widząc szybki galop szetlanda.
-Jak miałem 9 lat to wziąłem udział w gonitwie dla szetlandów. Mieliśmy drugie miejsce-powiedziałem z udawaną dumą gładząc kucyka po pysku.
-Och, to gratulacje-powiedziała dziewczyna dalej chichocząc-Czy jedna z nich umie jakieś sztuczki?
-Obie ale Nordi wykonuje je lepiej. Chcesz zobaczyć?
-Pewnie!-krzyknęła radośnie Becky. Zszedłem z ogrodzenia i podszedłem do klaczy. Dotknąłem jej łopatki a ona wykonała powitanie hiszpańskie. Rebeka klasnęła w dłonie. Następnie podniosłem rękę do góry a klacz stanęła dęba. 
-I jak podobało ci się?-zapytałem zwracając się do Rebeki.

<Rebeka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz