Wstałam wcześnie rano. O jejuśku dziś są zawody! Róża już dawno pomagała w stajni. Pozostały mi 2 godziny do tego jak mam wystartować. Szybko ubrałam swój strój na zawody a na to ubrałam znoszony dres. To dlatego że Siwy lubi zostawiać na mnie swoją sierść. Zabrałam toczek i wyszłam do stajni. Pobiegłam do siodlarni. Zabrałam cały sprzęt mojego wałacha i szybko poszłam z tym do jego boksu. Oczywiście sie o mnie ocierał i no cóż... Dobrze że pomyślałam o dresie. Sprawnie go osiodłałam i nim sie obejrzałam zostało mi pół godziny do startu. Zdjęłam dres i założyłam toczek. Wyprowadziłam Polańczyka na podwórze. W głośniku zabrzmiał głos.
-A teraz Ellie Mans na klaczy Firne - oznajmił głos.
O mój Boże! Ja startuje po niej. Podprowadziłam konia do ujeżdżalni. Kiedy Ellie wyjechała z niej kolejny raz usłyszałam ten głos.
-Proszona jest teraz Aurora Twilight na wałachu Polańczyku - oznajmił znowu spiker.
Wjechałem na arenę płynnym kłusem. Na środku zrobiłam pół paradę i pojechałam galopem do lewego rogu gdzie wykonałam zwrot na zadzie. Potem w prawym rogu kłus roboczy poczym zmiana nogi lotnej. Znowu na środku ujeżdżalni zwrot na zadzie i zaraz po nim ukłon który wykonałam i ja i koń. Uśmiechnęłam sie słysząc brawa i wyjeżdżając z ujeżdżalni. Poklepałam wałacha.
-Byłeś wspaniały - pochwaliłam go.
Rozstępowałam go i znalazłam Róże.
-Weźmiesz go?-zapytałam.
-Jasne. Byłaś świetna - mrugnęła do mnie.
Zabrała mi wodze i odeszła z Siwym. W napięciu czekałam na wyniki zawodów. Trzeba mieć nadzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz