Madnala była bardzo grzecznaa Mistral też więc zaczeliśmy się ścigać na łące.
- WYGRAŁAM! - Krzyknełam
- Nie
- tak. jasne że tak.
- Byłyśmy równe.
- Niech ci będzie. Jedziemy do rzeki?
-No.
Pojechałyśmy do rrzeki i tam wykąpałyśmy konie i napojiłyśmy konie.POtem wróciłysmy do klubu jeździeckiego equs.
- Co tera? - zapytała. bo jjuż rozsiodłałyśmy konie i dałyśmy je na pastwisko. eraz obie byli na pastwisku i się paśili.
-niewiem.
- Teraz jest kolacja!!!p-krzyknoł ktoś co stał za nami.
KTOŚ?! albo Air jak chcesz dokończyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz