Zawróciłam Harfana i odjechałam kawałek kłusem. Unluvky zrobiła to samo. Gdy uznałam, że odległość jest wystarczająca by się rozpędzić przyłozyłam łydki do boków konia. Srokacz zagalopował z miejsca i popęził na przeszkodę. Zrobiłam półsiad, a chwilę przed rowem przycisnęłam Harfonowi mocniej łydki. Koń poszybował w powietrzu jakby leciał. Nie zapomniałam żeby podaczas skoku oddać mu wodze, a gdy londował odchyliłam się lekko i czekałam aż jego przednie kopyta dotkną ziemi. Już czułam jak miękko ląduje już wyobrażałam sobie, że za chwilę zrobi kilka fuli galopu i pewnie bryknie dwa razy ale...coś poszło nie tak. Widocznie Harfan zbyt wcześnie isę wybił. Zdarzało mu się to rzadko. Badzo lubił skoki i był w nich świetny ale tym razem jego tylne kopyta nie dotarły do drugiego brzegu rowu i koń poślizgnął się. Rów był głęboki więc wałach zjechał do niego zadnimi nogami, a ja zaskoczona nie zdążyłam się przytrzymać i sturlałam się z grzbietu konia. Złapałam jakieś krzaki żeby nie stoczyć się do rowu i tak leżałam na ziemi patrząc jak Harfanowi udaje się wydostać, jak się podnosi i bryka pryskając we mnie ziemią, a następnie galopem odbiega gdzieś w pole. Szybko podniosłam się na równe nogi i otrzepałam. Tuż obok mnie wylądowała Unlucky. Jej koń przeskoczył przeszkodę z lekkim trudem ale udało mu się nie poślizgnąć.
Dziewczyna zatrzymała się obok mnie.
- Coś ci jest? - spytała.
- Nie - odparłam, z przerażeniem patrząc w ślad za znikającym mi z oczu Harfanem - Jest gorzej. Harfan zwiał. Jego na prawdę trudno jest zatrzymać gdy się spłoszy i może sobie coś zrobić! Chodź, musimy go złapać - to powiedziawszy nie dając dziewczynie dojść do słowa wgramoliłam się na zad Szmpana i usiadłam za siodłem trzymając się Unlucky.
- Będzie ci wygodnie? - spytała jeszcze z powątpiewaniem.
- Jedź już! - zażądałam nie dbając w tym momencie o wygodę.
Unlucky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz