Róża stanęła na swojej klaczy na rękach. Zaskoczony poprowadziłem Angusa w jej stronę, a ona zgrabnie wylądowała na jego grzbiecie.
- Niesamowite - powiedziałem cicho
- Dzięki
Mój siwek skubnął przyjacielsko Mozaikę, a ta lekko szarpnęła go za grzywę.
- Chyba się lubią - powiedziała Róża, skinąłem głową i pogłaskałem konia po szyi.
- Powinniśmy już iść...
Oboje zeszliśmy z koni i podążyliśmy w stronę stajni.
<Róża?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz