- Chętnie - odparłem i ruszyliśmy w stronę alejki prowadzącej do lasu
Rozmowa nie za bardzo nam się kleiła. Zatrzymaliśmy się przy płocie pastwiska i milczeliśmy. Zagwizdałem. Po chwili zjawiły się moje konie.
- To jest Angus? - spytała gładząc siwka po nosie, skinąłem głową - jak długo go masz?
- Rok
- A Tezrę?
- Siedem lat. - powiedziałem wspinając się na ogrodzenie.
Dosiadłem Angusa i podałem rękę Róży.
- Wsiadasz? - dziewczyna chwyciła mnie za rękę i usiadła tuż za mną
Poprowadziłem konia do drzewa i zerwałem gałązkę. Galopowaliśmy między końmi. Gałązką kierowałem Angusa odpychając jego głowę na bok. W pewnym momencie koń zadębował. W ostatnim momencie złapałem Różę za bluzkę i przytrzymałem, aby została na grzbiecie, choć nie potrzebnie, bo dała sobie radę. Koń ciężko wylądował. Wtedy nosem obwąchał nogę dziewczyny i przyjaźnie ją skubnął.
- Chyba chciał cię przetestować - powiedziałem odwracając się do niej i uśmiechając
<Róża?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz