niedziela, 11 października 2015

Od Allijay - Początki bywają trudne

Życie jak dotąd nie było dla mnie łaskawe, nie obchodziło się ze mną delikatnie, a ja nie potrafiłam się postawić, wstać i iść do przodu - był to dla mnie bardzo odległy cel. Teraz czas na zmiany, nowe życie, nowa rzeczywistość. Teraz jadę do mojego nowego "domu", do nowych ludzi, z którymi dzielę pasję. 
Za oknem samochodu deszcz, w oddali słychać grzmoty, a zza samochodu słychać ciche rżenie mojego przyjaciela. Dziadek skupiony na drodze co jakiś czas posyła mi ciepły uśmiech, a ja z nogami na fotelu, ze słuchawkami w uszach marzę... Wyobrażałam sobie akademię, co może mnie tam spotkać, kogo ja mogę spotkać. 
Siedziałam oparta o szybę, tym razem jednak zamiast muzyki słuchałam opowieści dziadka , o jego sukcesach, o jego koniach.
-Wiesz Jay - spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. Dziadek mimo tego tytułu jest całkiem młody, nie wiem ile ma lat, ale chyba coś około 50 - nie zapytam, bo nie wypada -Ja też kiedyś miałem swojego ulubieńca - uśmiechną się
-Opowiesz mi o nim? - zaciekawiona nowym tematem, chciałam zgłębić wiedzę na temat wierzchowca Grega - bo tak dziadek się nazywał.
-A więc - rozpoczął - było to dość niedawno, bo nie więcej jak 15 lat temu. W stajni mojego trenera urodziło się kilka źrebiąt. Dostałem zaszczyt nazwać jednego z nich a następnie go trenować. Mój wybór padł na klacz hanowerską. Bardzo ładna kasztanka ze strzałką na czole - usłyszałam jego westchnienie - Zajeżdziłem ją kiedy miała 3 lata, miała duszę do skoków. W wieku pięciu lat miała swoje pierwsze zawody, niestety przez kontuzję to nie ja startowałem, klacz dalej startowała pod różnymi ludźmi, a ja wiernie dotrzymywałem jej towarzystwa w stajni. Kiedy byłem pełni sił, to ja zacząłem na niej jeździć, pamiętam nasze pierwsze zawody i zdobyte 3 miejsce, cieszyłem się jak dziecko z naszego sukcesu - tutaj zrobił przerwę - Niestety na kolejnych zawodach złamała nogę, weterynarz podjął decyzję o uśpieniu - po jego policzku spłynęła łza
-Musiała być cudowną klaczą - skwitowałam 
-Tak, masz całkowitą rację - odparł
Dalej droga minęła nam w ciszy, dziadek zupełnie skupił się na drodze, a ja zmęczona siedzeniem na fotelu zasnęłam. Obudziło mnie szturchnięcie. Nie jechaliśmy, za oknem zobaczyłam stajnię - napomnę, ze była jakaś druga w nocy - Lampy oświetlały domki, w których zapewne spali obozowicze, usłyszałam rżenie koni, które obudziły się za pewnie przez warkot mojego samochodu.
-Już jesteśmy - Greg wyłączył silnik - Zbieraj się i idź po Gremia a ja zabiorę walizki
Wybudzona ze snu leniwie wciągnęłam buty, zarzuciłam bluzę i wypełzłam z samochodu. Moje zmęczenie ujawniłam bardzo porządnym ziewnięciem. Wolnym krokiem poszłam po konia, który wyraźnie się niecierpliwił.
-Jak tam mały? - rozmowa z koniem była u mnie na porządku dziennym - Jak się jechało
Koń nie odpowiedział - ohhh no to raczej oczywiste - Wyprowadziłam go.
Przywitał mnie uśmiech właścicielki całej akademii,
-Witaj, jestem Helen - wyciągnęła rękę na przywitanie
-Allijay - uścisnęłam jej dłoń
-A to za pewne twój rumak - obejrzała bardzo wnikliwie konia - Jak się nazywa?
-Last Gremio - uśmiechnęłam się
Kobieta odwzajemniła mój uśmiech i kazała zaprowadzić mi go do boksu, który był wolny
Później pożegnałam się z dziadkiem, który obiecał co jakiś czas pisać, i że kiedy wpadnie mnie odwiedzić.
~~~~~~~~~~~~~~~
Rano obudziłam się około 7:30 aby zdążyć na zbiórkę, która była o 9. Miałam wtedy pierwszą lekcję, która miała oceni mój poziom jazdy. 
Poszłam do łazienki się ogarnąć, co zazwyczaj zajmuje mi trochę czasu, jednak dziś wyjątkowo postanowiłam się pośpieszyć. Ubrałam jakiś luźny t-shirt, bryczesy i sztyblety i już po zaledwie godzinie byłam gotowa wsiąść na konia. Wiedząc, ze zostało mi trochę czasu postanowiłam wyjść do stajni. Już z daleka słyszałam śmiechy - ktoś za pewne też będzie miał jazdę. Kiedy weszłam do budynku rozmowy przycichły, a wzrok wszystkich padł na moją osobę. Biedna speszona ja ze wzrokiem wbitym w podłogę udałam się pod boks mojego wierzchowca. W tem w drzwiach staną jeden z trenerów i nakazał siodłać konie. Niestety moje rozgarnięcie w kwestii umiejscowienia wszelkich rzeczy było zerowe, więc postanowiłam wzbogacić swoją wiedzę i się kogoś zapytać.
Podeszłam nieśmiało do jakiegoś chłopaka:
Hej, jestem tu nowa czy mógłbyś pokazać mi gdzie jest siodlarnia? - na mojej twarzy pojawił się błagalny uśmiech.

<Axel? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz