niedziela, 11 października 2015

Od Mike'a - Jak przetrwać pierwszy dzień?

Od razu po rozpakowaniu swoich rzeczy pobiegłem do stajni. Konie od podróży się nie ruszały, więc postanowiłem je trochę pojeździć. Wcześniej jakaś miła nauczycielka mi pokazała cały teren stadniny, więc od razu wiedziałem w którą stronę iść do moich ukochanych podopiecznych. Przywitałem się z każdym i dałem im po marchewce. Wyprowadziłem Tezrę, na co Angus zareagował dość nieprzychylnie, ale nie przejąłem się tym, zawsze tak robił. Ustawiłem ją w stajni między boksami i zacząłem czyścić ją dokładnie. Klacz zdążyła się już wytarzać w trocinach, więc na brak roboty nie mogłem narzekać. Mówiłem do niej cały czas o nowym domu i co będziemy dzisiaj robić. Nagle zauważyłem, że jakaś dziewczyna podeszła do Tezry i zaczęła ją głaskać po nosie.
- Piękna klacz, jak ma na imię? - spytała
- Tezra
- Bardzo grzeczna, mój Germi nie potrafi ustać spokojnie. - pokiwałem lekko głową. 
Dziewczyna wzięła z mojej skrzynki szczotkę i z drugiej strony zaczęła czyścić konia. Trwaliśmy tak w milczeniu. Nie przeszkadzała mi za bardzo, więc postanowiłem jej nie wyganiać. Odłożyliśmy niemal jednocześnie szczotki i poszliśmy do siodlarni. Ja wziąłem siodło, a ona ogłowie.
- Pozwól, że sam założę jej sprzęt - powiedziałem cicho, na co ona tylko powiesiła mi na ramię czarne ogłowie. 
Kiedy koń już był gotowy do jazdy spytała:
- Co będziesz z nią robić?
- Chyba trochę poskaczemy, poćwiczymy przejścia z galopu i wyciąganie nóg, żeby się trochę rozruszała po podróży.
- Aha. Tak w ogóle jestem Allijay - wyciągnęła do mnie rękę. 
Spojrzałem jej w oczy i nieśmiało uścisnąłem dłoń
- Mike

<Allijay?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz