poniedziałek, 2 listopada 2015

Od Fredra - Opowiadanie konkursowe!

Dziś są zawody T.R.E.C. Musze przygotować Snowfall i jeszcze pomyśleć nad tempem w drugiej części zawodów. Pierwsza część to standardowo orientacja w terenie. Szybko sie ubrałem i postanowiłem pójść do Snow. Klacz na mnie popatrzyła. Zarżała a ja szybko ją wyczyściłem. Ubrałem jej siodło westernowe i ogłowie. Po chwili klaczka była gotowa. Popuściłem jej popręg i zamknąłem boks. Udałem sie spowrotem do domku by sie przebrać. Po godzinie ogłosili że zawody sie zaczynają. Wyprowadziłem Snowfall ze stajni i poszliśmy na linię startową. Wszyscy startują razem a potem musimy odnaleźć odpowiednią trasę.
-3,2,1 START!-ogłosił pan stojący obok zawodników. 
Wszyscy ruszyli. Jakaś dziewczyna z K.J Tessa sie zgubiła. Jechaliśmy płynnie galopem. Nie chciałem przemęczać Snow'i. Kiedy omało co my też sie nie zgubiliśmy poczułem że już pamiętam całą trasę. Pozostali razem z nami dobiegli do końca. Zsiadłem z Snowfall. Następna konkurencja to kontrola tempa. Jedziemy drudzy więc mam mało czasu. Uspokoiłem Snow i wjechaliśmy do tunelu. Na początek tak jak trzeba było wolnym galopem a potem szybkim stempem. Na końcu odetchnąłem. Snowfall była zmęczona ale jeszcze przed nami tor przeszkód w terenie. Od razu wszyscy pojechaliśmy pod linie startową. Ja oczywiście znowu startuje drugi. Dziewczyna przedemną ruszyła. Poszło jej nienajlepiej. Nadszedł czas na mnie i na Snow. Ruszyłem spokojnym galopem. Klaczka bez trudu pokonała drzewo. Zaraz potem starą bramkę i strumień. Przy żywopłocie sie zachwiała ale już potem odzyskała panowanie. I tak jeszcze 12 przeszkód przeskoczyła. Zsiadłem z niej i ją rozstępowałem. Świetnie sie spisała i nieważne jest to kto wygra tylko to co Snow dla mnie już zrobiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz