- Na zdrowie - usłyszeliśmy głos należący najpewniej do starszego sędzi, który uśmiechną się do mnie zanim wyszliśmy. Po głosie i jego wyglądzie mógłbym przypuścić, że porządny z niego człowiek, a jednak myśląc tak byłbym w błędzie skoro wraz z resztą jurorów zgodził się na łapówkę.
- Nikt przecież nie kichnął - warknęła matka Francy lub jak należałoby ją nazywać Franca Seniorita, a ton jakiego użyła coraz wyraźniej pobrzmiewał irytacją.
- Jak to nie? - spytał niby-porządny sędzia wyraźnie zaskoczony (najwyraźniej oprócz uczciwości brakowało mu jeszcze rozumu, chyba, że jedno wynikało z drugiego) - Wyraźnie słyszałem, a nie jestem jeszcze na tyle stary żeby doskwierała mi głuchota.
Mógłbym długo wsłuchiwać się w coraz bardziej idiotyczną rozmowę, której tematem przewodnim było moje kichnięcie co nie zważywszy na okoliczności bardzo mi schlebiało, ale Kinzie pociągnęła mnie za rękawa kurtki ponaglając do odwrotu. Rebeka wyczołgała się już spod budki i zgięta w pół, tak aby nie zostać zauważoną przez okno w budce sędziowskiej biegła do zakazanego wyjścia będącego teraz naszą jedyną szansą. Błyskawicznie wyłączyłem nagrywanie i zaraz za Kinzie zacząłem wygrzebywać się spod budki.
- To na pewno te dzieciaki! - usłyszałem zdesperowany głos Francy numer dwa, lecz na razie nic nie wskazywało na to aby drzwi miały się otworzyć. Ruda była już przy drzwiach w chwili gdy zacząłem biec do wyjścia. Właśnie gdy pokonałem połowę drogi usłyszałem skrzypienie rozchylanych drzwi. W desperackim geście rzuciłem dziewczynie telefon z dowodem na oszustwo. Ta chyba zrozumiała, że nie zdążę już uciec jeśli nie chcę zrzucić podejrzeń za podsłuchiwanie na nią i Becky więc zamknęła drzwi pod czas gdy ja odwróciłem się gwałtownie przybierając znudzony wyraz twarzy i dusząc w sobie szybki oddech spowodowany przypływem adrenaliny i biegiem godnym sprintera jakim pokonałem raptem trzy metry. Teraz mogłem liczyć jedynie na mój talent dyplomacji. Zależnie od sytuacji moją zaletą lub wadą było straszne gadulstwo, a teraz mogło się to przydać.
- Co ty tutaj robisz? - spytała jakaś kobieta z ciasnym kokiem na czubku głowy. Wyglądała bardziej jak była zawodniczka ujeżdżenia nauczyłem się już jednak żeby nie oceniać ludzi po pozorach ich wyglądu.
- Moja koleżanka zgubiła tutaj aparat - wyjaśniłem najspokojniejszym tonem na jaki było mnie stać - Pod czas mojego przejazdu robiła mi zdjęcia, które później chciałbym pokazać rodzicom, którzy niestety nie mogli pojawić się na zawodach. Ta moja koleżanka to niestety straszna gapa. Położyła go gdzieś, a potem...
- Nie obchodzi mnie ani durny aparat, ani jego właścicielka! A wiesz czemu głuptasie? - twarz rodzicielki Francy, której jakiś rozsądny człowiek powinien był zasugerować, że nigdy nie powinna się rozmnażać, robiła się coraz bardziej czerwona. Zrobiła krótką pauzę żeby nabrać powietrze pod czas której zastanawiałem się czy zadane przez nią pytanie jest retoryczne i będę zmuszony do wysłuchiwania dalszych krzyków czy może powinienem odpowiedzieć. Właśnie obmyślałem argumenty w mojej obronie udowadniające, że nie jestem taki znów głupi, jednak zanim zdołałem wymyślić chodź jeden co nie było zbyt proste, Franca Seniorita wybrała pierwszą z możliwych opcji.
- Bo to wszystko paskudne kłamstwa! - Jesteś tu tylko dlatego, że chciałeś podsłuchać naszą rozmowę! Nie wiem czy udało ci się to czy nie, ale i tak poniesiesz należytą karę!
- Chciałem tylko zauważyć, że nie ma pani żadnych dowodów na to by moje słowa nie były prawdą - odparłem przybierając formalny ton osoby, która spędziła dużo czasu uczestnicząc w rozprawach sądowych. Twarz kobiety, aż po końcówki uszu w których tkwiły perłowe kolczyki nabrała odcieniu mocnej czerwieni, która idealnie pasowała do jej formalnej marynarki. Być może Mogłaby zostać modelką o ile tylko udałoby jej się utrzymać podobny kolor twarzy u uśmiechnąć się co wydawało się być raczej niemożliwe. Jej usta wykrzywiał grymas czystej nienawiści i furii. Przygotowywałem się na długi monolog wykrzyczany głosem o pięćdziesiąt decybeli głośniejszym niż normalny, ale właśnie gdy myślałem, że mamusia F eksploduje na moich oczach z głośników zamieszczonych na hali i chyba w całym ośrodku dał się słyszeć mocny, basowy, męski głos.
- Theodora Wells oraz sędziowie dzisiejszych zawodów są natychmiast proszeni do biura - oznajmił głos, a zanim zabrzmiał dźwięk wyłączanego głośnika dodał jeszcze - Ashton McCartney również ma się stawić.
Nie miałem pojęcia co się stało, ale byłem pewny, że Kinzie i Rebeka w jakiś sposób mi pomogły jednocześnie pogrążając matkę Francy i samą Felicity.
Kinzie? Rebeka? Ujawniłyście dowody spisku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz