Z uśmiechem poklepałam kuca.
- To było okropne - prychnął Luke patrząc na mnie z politowaniem - Ale przynajmniej skoczył! Czterdzieści centymetrów. Czy to twój rekord ofermo?
- Mam na imię June głupku - odparłam - I skakałam wyżej niż czterdzieści centymetrów jeśli chcesz wiedzieć.
- Jasne! Chyba w twoich snach - zaśmiał się nieprzyjemnie - A poza tym nigdy więcej nie nazywaj mnie głupkiem.
Jęknęłam pod nosem zastanawiając się dlaczego ten chłopak mi się podoba po czym zastosowałam się do jego kolejnego polecenia. Po raz kolejny przejechałam wyznaczone przeszkody robiąc między nimi ciaśniejsze zakręty. Prawie mi się udało tylko... Po ostatniej poprawnie pokonanej przeszkodzie Vallor wystrzelił jak z procy i pognał na drugi koniec hali przy ścianie zakręcając gwałtownie i sprawiając, że wypadłam z siodła uderzając w drewnianą bandę.
- Brawo! - zawołał ironicznie Luke łapiąc kuca i przytrzymując go - Piękny upadek! I nie zapomnij, że to już trzeci na tej jeździe. Jestem z ciebie dumny.
- Jak to miło z twojej strony - zakpiłam podnosząc się z ziemi i odbierając od niego wodze wałacha - Że jesteś tak pomocny. Zawsze liczyłam na takie wsparcie.
- Jak już skończysz marudzić i zamkniesz się wreszcie wsiądź i przejedź jeszcze raz - rozkazał - Jeśli dobrze ci pójdzie i jakimś cudem nie spadniesz, ani on nie wyłamie skończymy trening.
Zmusiłam Vallora do galopu i nakierowałam na pierwszą z przeszkód. Zarówno ją, jak i kolejne pokonaliśmy bezbłędnie. Uffff... - pomyślałam stępując przy ścianie z zadowoleniem stwierdzając, że Luke nie będzie miał już z czego się śmiać.
- Jeśli się skupisz i będziesz w stosunku do tego uparciucha bardziej stanowcza i konsekwentna za pół roku będę mógł powiedzieć, że dobrze jeździsz - chłopak posłał mi wredny uśmiech.
- Spadaj - warknęłam do niego - Ale mimo wszystko dzięki za pomoc. Przypuszczam, że takiemu egocentrykowi trudno jest poświęcać uwagę komuś innemu niż sobie.
- Jeśli musisz wiedzieć daleko mi do egocentryka - odparł tonem o temperaturze minus dwudziestu stopni Celsjusza.
- Ach tak? - spytałam z uśmiechem - W takim razie może poświęcisz mi trochę swojego zapewne cennego czasu i będziemy trenować codziennie? Może takim sposobem szybciej zacznę "dobrze jeździć", jak to ująłeś?
- A co ja będę z tego miał? - spytał unosząc brwi - Oprócz kupy śmiechu z twoich żałosnych prób okiełznania tego kuca.
- Pan Luke wcale nie jest egocentrykiem - parsknęłam po czym przedrzeźniając jego niski głos dodałam - "A co ja będę z tego miał?" Wystarczy ci moja dozgonna wdzięczność?
Luke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz