- Właśnie. To nie możliwe żebyśmy oboje zajęli to samo miejsce - poparłem Becky. Chociaż w jednej sprawie zgadzaliśmy się ze sobą.
- To prawda panie McCartney - zgodził się ze mną właściciel Golden Hill pod czas gdy modliłem się żeby to Rebeka zajęła drugie miejsce - Zostaje pan na tej samej pozycji gdyż panna Torrens pokonała parkur w krótszym czasie.
- Następnym razem skopię ci tyłek - obiecałem odrobinę za mocno klepiąc dziewczynę w plecy.
- Jak zawsze Ash. Możesz tylko pomarzyć - odparła krztusząc się lekko po moim uderzeniu. Opuściliśmy biuro i skierowaliśmy się do stajni żeby zaprowadzić konie do przyczep. Dokończyłem owijanie nóg z pomocą Kinzie po czym ostatni raz sprawdziłem czy przy boksie nie został żaden element przywiezionego z klubu sprzętu.
- Bardzo jesteś zły, że przegrałeś z Becky? - zagadnęła mnie Kinzie, kiedy wyprowadzałem Seven'a z boksu. Zatrzymałem wałacha i przyciągnąłem dziewczynę do siebie łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Chociaż na początku opierała się trochę w końcu oparła dłonie na moich ramionach pogłębiając pocałunek. Odsunąłem się od niej na kilka centymetrów nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu jaki wtargnął gwałtownie na moją twarz.
- Prawdę mówiąc były to jedne z najlepszych zawodów w moim życiu - odparłem chwytając ją za rękę, w drugiej ciągle trzymając uwiąz Sev'a i ruszając przejściem między boksami - Chociaż nie zająłem pierwszego miejsca już dwukrotnie całowałem najpiękniejszą dziewczyną na świecie, która zgodziła się ze mną umówić, a na dodatek uwolniłem świat przed złą matką Francy oraz jej kłamstwami.
Ruda prychnęła uśmiechając się lekko i delikatnie wyplątując swoją drobną dłoń z mojej.
- Po pierwsze to przez ciebie prawie całą naszą trójkę złapali i gdyby nie ja i Becky mama F porządnie obrobiłaby ci tyłek - dziewczyna zaśmiała się głośno, a słysząc to również się uśmiechnąłem. Lubiłem ją rozbawiać nawet jeśli oznaczało to robienie z siebie idioty.
- Wiem, że jestem niezwykle skromny - przyznałem z udawaną dumą.
- Tak. W tej kategorii również zajmujesz miejsce exekwo z Rebeką - dziewczyna wciąż nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Nie zmuszaj mnie żebym i pod tym względem starał się z nią wygrać - mrugnąłem do niej gdy zbliżaliśmy się do czekających na nas przy samochodzie Rebeki i Jake'a.
Kinzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz