wtorek, 24 listopada 2015

Od Rebeki C.D. Ashtona - Golden Hill

- Obawiam się, że nie - rzuciłam przez ramię idąc już w stronę wyjścia ze stajni. Ashton oczywiście i tak nas dogonił i poczłapał za nami uśmiechając się tak wkurzająco jak to tylko możliwe. Przechodząc przez powoli pustoszejące podwórko zauważyłam, że parę osób dziwnie się na nas patrzy. Czy trójka nastolatków pewnym krokiem przemierzająca stadninę ze zdenerwowanymi minami jest naprawdę aż taka dziwna? A może ci ludzie słyszeli naszą kłótnię z sędziami? Nie ważne o co im chodziło pokazałam im język i odwrócili swoje spojrzenia.
Zatrzymaliśmy się przed wejściem na halę.
- Stop! - powiedziała Kinzie - Nie możemy tam tak po prostu wejść bo nas zauważą. Pomyśleliście o tym?
- Racja - odpowiedzieliśmy zgranym chórkiem po czym spiorunowałam Ash'a wzrokiem.
- Ja to powiedziałam pierwsza - warknęłam.
- Nie! Powiedzieliśmy równocześnie - odparł zdziwiony chłopak.
- Aha, wmawiaj sobie. Musisz się pogodzić z tym, że jestem od ciebie mądrzejsza i bardziej bystra - powiedziałam z wyższością, przyglądając się swoim paznokciom.
- A może tak zamiast się kłócić poszukamy innego wejścia na halę? - przerwała nam Kinzie. Ruda wyglądała teraz jak wyprany mops. Rudy wyprany mops. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać od parsknięcia śmiechem i powiedzenia tego na głos.
- Dziękuję za cenne uwagi Torres - odpowiedziała sarkastycznie i ruszyła w prawo. Pobiegłam i zrównałam się z nią.
- Wiesz gdzie jest Jake? - spytałam zupełnie nie na temat.
- Nie. Nie wiem. Chyba został w stajni.
- Zostawiliśmy go? - spytałam z rozpaczą w głosie.
- Tylko się nie rozpłacz - zaśmiał się Ashton idący krok w krok za nami.
- Spadaj... - zaczęłam ale nie dokończyłam ponieważ moim oczom ukazały się małe zamknięte drzwiczki w tylnej ścianie hali - To wygląda ciekawie - powiedziałam i zatrzymałam się. Widniała na nich żółta tabliczka z napisem "NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY". Po uważnym przeczytaniu tego napisu chwyciłam za klamkę i ku mojemu zdumieniu drzwi otworzyły się lekko i bezgłośnie. Tuż przed nosem zobaczyłam tył budki sędziowskiej i siedzących w niej sędziów oraz tą wredną babę w kurtce z logo stadniny. Zanim z przerażeniem zamknęłam spowrotem drzwi usłyszałam tylko kawałek jej wypowiedzi:
- ...była najlepsza...
Wstrzymując powietrze odwróciłam się na pięcie. Kinzie i Ashton spoglądali na mnie zaskoczeni.
- Co to było? - spytał Ash.
- To drzwi dla sędziów - wyszeptałam - Dalej są w swojej budce i o czymś gadają.
- To jak ich podsłuchamy? - spytała Kinzie - Przez drzwi nic nie słychać.
Pomyślałam chwilę i moją twarz wykrzywił chytry uśmieszek - Mam pomysł.
    Mój cudowny pomysł wyglądał następująco: bezgłośnie otwieramy drzwi; bezgłośnie wchodzimy; bezgłośnie zamykamy drzwi; bezgłośnie wtaczamy się pod budkę, która stała na lekkim podwyższeniu tak, że od ziemi dzieliło ją 40 centymetrów; i równie bezgłośnie Ashton, który miał przy sobie komórkę nagrywa rozmowę sędziów. Pierwsza weszłam ja (bo to w końcu kurczę mój plan!), następnie Ruda, a Ash na końcu. Mało brakowało, a zobaczył by go jeden z sędziów, ale w porę wczołgał się pod budkę jak prawdziwy ninja. Durny ninja. Kiedy już w trójkę leżeliśmy na ziemi wpatrując się w deski w podłodze budki sędziowskiej staraliśmy się nie wydawać żadnych odgłosów, ani też się nie ruszać - nie licząc Ash'a, który musiał włączyć nagrywanie.
- ...jesteście pewni, że nie będą niczego podejrzewać? - usłyszeliśmy nad sobą głos krewnej F.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział któryś z sędziów.
- Nie byłabym tego taka pewna. To banda wrednych bachorów! - zmarszczyłam brwi słysząc te słowa - Czy komukolwiek wolno wchodzić do budki sędziowskiej? Zwłaszcza po zakończeniu zawodów?
- Nie i pani też nie powinno tu być...
- Nie chodzi o mnie!
- Dobrze. Nie musi pani krzyczeć - odezwał się inny głos - Pytam po raz kolejny. Gdzie nasza zapłata?
Kinzie zrobiła minę jakby chciała powiedzieć "A nie mówiłam?".
- Powiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Przecież za dwa dni będą kolejne zawody, na których moja córka ma wygrać - powiedziała najwyraźniej mama Felicity z wyraźnym naciskiem na "ma".
- Chcemy teraz połowy zapłaty! - zaprotestowała jakaś inna kobieta.
- Nie dostaniecie jej jeszcze. Jeśli te dzieciaki, które wygrały drugie miejsce dowiedzą się o przekupstwie nic wam nie dam.
I właśnie w tym momencie Ashton McCartney zrobił coś co będę mu wypominać do końca życia. On...kichnął! Nagle zrobiło się jakoś cicho. Zatkałam usta ręką patrząc na chłopaka morderczym wręcz wzrokiem.
- Kto to był? - usłyszeliśmy głos któregoś z sędziów.

Ashton?! XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz