- Nie twoja sprawa... - warknęła tajemniczo Mary po czym z wrednym uśmieszkiem opuściła boks. Nie wiem tylko czy mam omamy czy po drodze rzuciła jeszcze Jake'owi znaczące spojrzenie.
Odwróciłam się do chłopaka.
- Co ta... - tutaj wyrzuciłam z siebie wiązankę, której wolałabym żebyście nie czytali - ...tutaj robiła?
- No...yy.... - mamrotał nie mogąc znaleźć odpowiednich słów. Albo znowu mi się coś zdawało, albo zaczął się czerwienić.
- No?! Co?! - spytałam rozkładając ręce.
- Nie mam pojęcia - odparł po chwili i wzruszył ramionami - Ale mnie ona też wkurza... Idę do kawiarni.
Jake wyminął mnie i wyszedł z boksu kierując się ku drzwiom stajni. Skrzywiłam się trochę nie rozumiejąc tej całej sytuacji, ale zrozumiałam, że najwyraźniej nie chce o tym rozmawiać. Pogłaskałam klacz i również opuściłam boks. Po wyjściu chciałam zamknąć zasuwę w drzwiach ale ta zacięła się. Szarpnęłam dwa razy. Nic. Nawet nie drgnęła.
- Eh! Głupi boks - westchnęłam wciąż mocując się z zasuwą.
- Pomóc ci? - usłyszałam czyiś głos gdzieś po lewej. Odwróciłam się zdziwiona i dostrzegłam nie znajomego mi chłopaka. Widocznie właśnie wyszedł z boksu, z którego wystawał łeb myszatego kuca i zauważył jak nieudolnie męczę się z boksem Nord. Był niższy od Jake'a, a więc niemal tego samego wzrostu co ja. Mógł mieć jakieś siedemnaście lat i raczej nie wyglądał na uczestnika zawodów, a raczej na jednego ze stajennych czy taż jak to się u nas mówi pomagających. Na sobie zamiast stroju jeździeckiego miał zwykłe jeansowe spodnie i zimową czarną kurtkę. Jego włosy miały kolor brązowy, a oczy były intensywnie niebieskie...jak oczy Jake'a....
- E...tak - odparłam.
- Ok - chłopak uśmiechnął się podchodząc - Tia...niektóre z boksów nie chcą się domknąć. Nawet w luksusowych stadninach sprzęt się stażeje - wyjaśnił zwyczajnym tonem i bez problemu domknął drzwi - To twój koń? - wskzał na Nord.
- Nie - pokręciłam głową - To klacz mojego chłopaka. Przyjechałam z nim tutaj na zawody. Ja jeżdżę w innej stadninie na południu stanu - odpowiedziałam nie odrywając od niego spojrzenia.
- Aha...w takim razie spotkamy się jeszcze na trybunach - powiedział i mrugnął do mnie odchodząc w swoją stronę. Stałam tak przez chwilę nie wiedząc co zrobić do póki Nord nie trąciła mnie w ramię parskając przy tym i plując na mnie.
- Fuj - wytarłam brudną od śliny konia bluzę - Może i jesteś ujeżdżeniowcem wysokiej klasy ale Jake nie nauczył cię manier - zaśmiałam się głaszcząc klacz po czym opuściłam stajnię.
Stadnina była tak duża i zatłoczona przez zbliżające się zawody, że trudno mi się było tu odnaleźć. Jake wspomniał coś o kawiarni. W naszym małym Equusie mięliśmy jadalnię i to zawsze wszystkim wydawało się takim luksusowym dodatkiem, ale tutaj...nie, tutaj mięli kawiarnię!
Niby czym to się różni? - zastanawiałam się idąc w stronę budynku z dużymi oknami przez, które widziałam stoliki wypchane klientami. Kiedy weszłam do środka poznałam odpowiedź na moje pytanie. Wnętrze restauracji było bardzo nowoczesne i eleganckie. Zamiast prostych drewnianych stołów i ław jakie mięliśmy w klubie tutaj ustawiono stoliki o cienkim białym blacie otoczone kszesłami w kolorze mlecznej czekolady. Ogólnie całe wnętrze miało kolory bieli i brązu z kilkoma kremowymi dodatkami co tworzyło całkiem przytulną atmosferę. Rozglądałam się w poszukiwaniu mojego chłopaka aż wreszcie zauważyłam go siedzącego na jednym z białych hokerów przy kontrastującym z nimi brazowym barku. Przecisnęłam się przez tłum koniarzy i ludzi, którzy przyjechali oglądać zawody zastanawiąjąc się jak to się dzieje, że jeszcze nie śmierdzi tu końskim łąjnem. Wreszcie dotarłam do Jake'a i przywitałam się z nim.
- O cześć Rebeka! - rozpromienił się na mój widok jakby zupełnie zapomniał o tym stało się w stajni - Właśnie zamówiłem...
- Latte z karmelem i ciasto czekoladowe dwa razy! - przerwała mu pani za ladą.
- No właśnie. To dla nas - dodał chłopak odbierając zamówienie. Usiadłam na hokerze obok i upiłam łyk kawy.
- Dzięki - powiedziałam czując jak ciepły napój powoli mnie rozgrzewa - Na zewnątrz jest strasznie zimno.
- Właśnie - dodał zabierając się za swoją porcję ciasta - Jak zjemy pójdę się przebrać i pomożesz mi ogarniać Nord, ok?
- Dobra. Bedę mogła jej zapleść ogon i grzywę?
- Pewnie. Czekałem aż o to zapytasz - zasmiał się.
- To dobrze. Będziecie wyglądali cudownie!
Nagle kątem oka zauważyłam, że do kawiarni wchodzi ten sam chłopak, którego spotkałam w stajni.
- Kto to? - spytałam.
- Kto? - Jake obrócił się podążając za moim wzrokiem - Ah, on! To jest...chwila, jak on miał na imię? - zastanawiał się na głos - Carl! Właśni! To jeden ze stajennych - odwrócił się - A co?
- A...nic. Tak tylko pytam z ciekawości - uśmiechnęłam się - Chcę poznać tutejszych ludzi.
W milczeniu skończyliśmy nasz posiłek po czym wyszliśmy na zewnatrz. Jake skierował się do domku po swój galowy strój, a ja do stajni by zacząć czyścić klacz.
Jake? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz