- Ano - dodała Kornelly stawiając przewróconą taczkę.
- Tia...musimy tylko znaleźć Helen - June rozglądała się dookoła w poszukiwaniu instruktorki. Nagle zauważyłyśmy Helen idącą w naszą stronę. Prowadziła na uwiązach dwa pociągowe konie - Shamana i Cavaldę. Razem z June wybiegłyśmy jej na spotkanie i razem z nią ruszyłyśmy w stronę pastwiska.
- Cześć Helen - odezwała się June - Przyjechała nowa osoba do klubu, wiesz?
- Wiem. Możecie mi otworzyć bramkę? - pytała ponieważ już zbliżałyśmy się w stronę padoku. Podbiegłam parę kroków do przodu i otworzyłam wejście na pastwisko, a instruktorka wpuściła na nie oba konie.
- Słyszałaś co mówiłam? - spytała June.
- Tak, słyszałam. Mówiłaś, że przyjechał klubowicz, a ja odpowiedziałam, że wiem - odparła z lekką irytacją - Ten...jak mu tam? Ashton?
- Tak, dokładnie - powiedziałam - Pyta o pokój.
- Powiedzcie mu, że może się wepchnąć gdzieś do chłopaków - Jake'a i Jack'a. Ja mam na razie mnóstwo roboty - to powiedziawszy zniknęła w drzwiach stajni.
- No cóż - June wzruszyła ramionami - To chodźmy.
Wróciłyśmy do reszty. Kornelly właśnie głaskała Sev'a i najwyraźniej pytała się o coś Ashtona, a Becky stała z boku i tylko słuchała o czym rozmawiają.
- I co? - spytał chłopak.
- Masz się wepchnąć do chłopaków - powiedziałam - Ale najpierw boks.
Ashton poszedł za mną do stajni prowadząc na uwiązie Sev'a. W czasie kiedy on rozglądał się dookoła, ja szukałam jakiegoś wolnego boksu. Znalazłam jedno puste miejsce obok Sottome.
- Tutaj - otworzyłam szeroko wolny boks, a chłopak wprowadził angloaraba (jak podejrzewałam) do środka i odpiął uwiąz - Serio wszyscy mówią do ciebie Ashton? - spytałam zamykając boks - Nie można jakoś skrócić twojego imienia?
- Jak wolisz krócej, możesz do mnie mówić Ash. Łaskawie ci pozwalam - odpowiedział ze śmiechem.
- Bardzo śmieszne panie Ashton - powiedziałam parskając śmiechem.
Śmiejąc się wyszliśmy ze stajni gdzie czekała na nas reszta ekipy.
- To teraz pokażemy ci twoją chatę! - wykrzyknęła Kornelly z szerokim uśmiechem.
- Ok - Ash podszedł do swojej walizki i zaczął ją ciągnąć w stronę ujeżdżalni - Podobno mam mieć jakichś współlokatorów.
- Tak, ale to w drugą stronę - powiedziałam z uśmiechem.
- Ups... - chłopak zakręcił - No to prowadźcie.
W drodze do domku Jake'a i Jack'a zatrzymała nas Anita.
- Cześć dzieciaki - instruktorka zsunęła Kornelly czapkę na oczy po czym przyjrzała się uważnie Ashtonowi, który był od niej wyższy (co nie było trudne zważywszy na dosyć drobną postawę Anity).
- Znowu! - Kornelly tupnęła, ściągnęła czapkę i wpechnęła sobie do wielkiej kieszeni płaszcza.
- Cześć, jesteś nowym klubowiczem? - spytała nauczycielka ujeżdżenia.
- Ta...jestem Ashton, a...pani? - spytał.
- Anita. Uczę ujeżdżenia - odpowiedziała wesoło - Ok, muszę lecieć prowadzić jadzę - dodała i zanim ruszyła w stronę stajni skrzywiła się jeszcze na znak, że nie bardzo chce jej teraz sterczeć w zimnie przez pełną godzinę.
- No chodźcie - ponagliła nas Kornelly, która zdążyła już zrobić paręnaście kroków przód. W odpowiedzi June rzuciła w nią śnieżką.
- Przecież idziemy - powiedziała szatynka.
- Skoro to była instruktorka ujeżdżenia to nie będziemy się zbyt często widzieć - oznajmił Ash - A szkoda, bo miła jest.
- Czyli nie jeździsz ujeżdżeniowo? - upewniłam się.
- Nie. Skaczę sobie przez przeszkody i ćwiczą cross, chociaż w zimie to trochę kiepsko z tym sportem. No i jeszcze trenuję natural!
- Super... - odpowiedziałam chodź Rebeka nie dała mi dokończyć.
- Ej! Gołąbeczki! Jesteśmy na miejscu! - oznajmiła stojąc wraz z Kornelly i June trzy metry dalej pod drzwiami jednego z domków. Corn głośno pukała w drzwi do puki Becky nie chwyciła ją za rękę - Sądzę, że Jack nie jest głuchy - powiedziała, na co mała pokazała jej tylko język.
- Jack? - spytał Ashton - A to nie było ich dwóch?
- Jake właśnie zaczyna trening ujeżdżeniowy z Anitą - wyjaśniła Becky. Nagle drzwi otworzyły się i ze środka wyjrzał Jack.
- Kto się tak dobija? - spytał chłopak. Cała nasza czwórka w jednej chwili wskazała na Kornelly stojącą dokładnie na przeciwko Jack'a i szczerzącą się w głupkowatym uśmiechu - Aha...no tak.. Więc o co wam chodzi?
- Masz nowego współlokatora - wyjaśniła June.
- Spoko - odpowiedział trochę zdziwiony Jack.
Zanim Ash zniknął w odmętach domku chłopaków June zaproponowała mu jeszcze, że mógłby z przed kolacją z nami pojeździć. Ashton z chęcią się zgodził więc ruszyłyśmy w swoją stronę żeby zacząć już czyścić konie.
Ash?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz