niedziela, 22 listopada 2015

Od Ashtona C.D. Kinzie - Golden Hill

- Dzień dobry! - krzyknęła Rebeka pierwsza wpadając do budki sędziowskiej w której przy stole siedziała trójka jurorów przy długim stole na którym zalegały równo poukładane papiery. Koło nich stała jakaś kobieta w firmową kurtką stadniny. Żwawo gestykulowała w rozmowie z jednym z sędziów, ale gdy weszliśmy do środka przerwała mierząc nas zaskoczonym spojrzeniem, jak z resztą reszta osób w ciasnym pomieszczeniu.
- Proszę nie zwracać na nią uwagę - odezwałem się przybierając formalny ton i powstrzymując się od śmiechu - Ta osoba jest niezrównoważona psychicznie. To bardzo skomplikowany przypadek głupoty zaawansowanej.
- Ja ci dam głupotę zaawansowaną - warknęła blondynka podciągając gumkę na włosach, która poluzowała się trochę - Chciałam spytać czy przypadkiem nie nastąpiła jakaś pomyłka...
- Pomyłki są nie możliwe - warknęła kobieta z wielkim logo Golden Hill na plecach - A teraz proszę wyjść gdyż jestem zajęta rozmową z sędziami.
Jej ton był wyniosły, a gdy mówiła prostowała się nienaturalnie co nieco przypominało mi sposób w jaki wywyższała się Franca.
- To nie możliwe - oznajmiła Rebeka ignorując kobietę, która skrzywiła się nieprzyjemnie - Żebym ja zajęła to samo miejsce co ten największy głąb na świecie.
- Czy wam się to podoba czy nie zajęliście to samo miejsce, a teraz wypad - warknęła kobieta. Rebeka wyglądała jakby miała ochotę coś jeszcze powiedzieć, ale odwróciła się na pięcie i wyszła szybkim krokiem zatrzaskując za sobą drzwi tak głośno, że aż stojąca obok mnie Kinzie podskoczyła zaskoczona. Jakiś starszy sędzia posłał nam przepraszający uśmiech za plecami kobiety, która dalej mierzyła nas ostrym jak sztylety spojrzeniem. Również wyszliśmy na zewnątrz kierując się w stronę stajni, żeby przygotować konie do podróży.
- Jak myślisz kim była ta baba? - spytała Kinzie podając mi derkę kiedy weszliśmy do boksu Seven'a.
- Na pewno była spokrewniona z Francą - mruknęła Becky z boksu obok w którym zakładała owijki Harfanowi - Tylko jej rodzina potrafi być równie głupia.
- Kiedy się wściekała wyglądała zupełnie jak ta, której imienia nie wolno wymawiać - zaśmiałem się przypominając sobie wyprostowane plecy i uniesiony podbródek kobiety. Na samą myśl wzdrygnąłem się zniesmaczony. 
- Może przekupiła sędziów, żeby jej krewna zajęła pierwsze miejsce - zastanawiała się Ruda. 
- Pewnie tak - zgodziła się Rebeka podchodząc do nas i obrzucając Days'a z dwoma przednimi nogami owiniętymi owijkami pogardliwym spojrzeniem - Gdybym była sędzią zdyskwalifikowałabym ją za użycie przemocy wobec konia oraz za parszywy charakter. A tak poza tym to ja już skończyłam McCartney, więc spinaj dupę i się pośpiesz.
- Jasne - mruknąłem pochylając się przy tylnej nodze wałacha i zaczynając zakładać na nią ciemno niebieską owijkę.
- Becky skoro Ash i tak musi jeszcze skończyć chodźmy podsłuchać co dzieje się w budce sędziowskiej. Może ta kobieta rzeczywiście dała sędziom łapówkę - zaproponowała Kinzie, której oczy błyszczały z podekscytowania.
- Świetny plan, tym bardziej, że nie uwzględnia Ashtona - Rebeka zaśmiała się wrednie.
- Niema mowy - zaprotestowałem kończąc owijać nogę Sev'a - Idę z wami. Seven może trochę poczekać.

Kinzie? Rebeka? Co uknuła krewna F?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz