piątek, 13 listopada 2015

Od Kinzie C.D. Ashtona - Stok narciarski...eee...taczkowy

    Sucha czułam się o wiele lepiej. Mimo, że splecione w warkocz włosy miałam jeszcze wilgotne przebrałam się w szare spodnie i bordową bluzę z kapturem, w której było mi znacznie cieplej. Na nogach miałam grube skarpety i ciepłe czarne zimowe buty. Kiedy Ashton wszedł do budynku przywitałam się z nim i zeskoczyłam z blatu stolika, na którym właśnie siedziałam.
- Chodź zrobić to kakao - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź poczłapałam do kuchni.
- Gdzie co jest? - spytał chłopak - Jestem tu pierwszy raz i nie ogarniam tej kuchni - wyjaśnił.
- No więc tak - otworzyłam jedną z górnych szafek - Tu jest kakao... - wyciągnęłam opakowanie ze słodkim rozpuszczalnym kakaem i potrząsnęłam nim - ...niestety tu już resztka ale może coś wydłubiemy.
Rzuciłam kakao na blat, a następnie podeszłam do lodówki.
- To jest lodówka - powiedziałam takim głosem jakbym wczuwała się w rolę komentatora sportowego - No wiesz, tak tylko mówię gdybyś miał się nie domyśleć - dodałam ze śmiechem.
- Daj spokój - Ash również się uśmiechnął - Wiem przecież co to jest lodówka.
- Tutaj znajdziemy... - kontynuowałam głosem komentatora spotowego otwierając lodówkę - ...mleko! Proszę państwa! Kinzie Jenkins właśnie znalazła mleko w lodówce! - to mówiąc podniosłam karton z mlekiem jak puchar, a następnie otworzyłam go i powąchałam jego zawartość - Uh! Jak cudnie pachnie! No po prostu jak krowa! - zmknęłam karton i rzuciłam go chłopakowi. Ash ledwie go złapał nie spodziewając się, że rzucę.
    Fascynujące przyrządzanie kakaa poszło nam bardzo szybko. A raczej poszłoby nam gdybyśmy nie komentowali wszystkiego co robimy i nie śmiali się przy tym.
- A teraz nalewamy mleko do garnka! - powiedział Ash jakby występował w programie kulinarnym - To bardzo trudna czynność, którą niewielu dało radę wykonać - zażartował.
- Leciiii! - skomentowałam i znów zaczęliśmy się śmiać przez co chłopak rozlał mleko na podłogę.
Później do akcjii wkroczył "Nimbus 2000" jak nazwałam mopa, którym pomagałam Ashtonowi sprzątać rozlane mleko.
    Wreszcie kakao zostało zrobione i rozlane do dwóch kubków. Mój kubek był cały żółty i wymalowany w przczółki, a Ash'a różowy z jednorożcem i (jakby ktoś miał wątpliwości) podpisem "Jestem jednorożec". Na początku to ja miałam wziąć różowy kubek, ale upierałam się, że do niego będzie bardziej pasował.
- Spójż! Ten jednorożec wygląda zupełnie jak ty! - zażartowałam.
- No bardzo śmiaszne. Boki zrywać po prostu! - to powiedziwszy klepnął mnie lekko w ramię. Mi osobiście rzecz jasna nic się nie stało, ale kakao, którym kubek był wypełniony po przegi wylało mi się na bluzę.
- Ooo... - jęknęłam - Znowu mokra.
- Wytrzeć cię? - Ashton wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Spadaj - zaśmiałam się i wytarłam bluzę rękawem po czym zaprowadziłam chłopaka do biblioteki. Był to bardzo przytulny pokoik, którego podłogę zakrywał wielki miękki dywan. Na dywanie leżały duże poduszki do siedzenia ale stało też kilka foteli. Pod ścianami znajdowały się regały z książkami i grami planszowymi i karcianymi oraz kominek, w którym palił się ogień. Usiadłam na jednym z foteli i wypiłam trochę kakaa.
- Siadaj - powiedziałam do Asha'a, który wciąż rozglądał się dookoła.
- Już tylko... - zatrzymał się przy regale z książkami szukając czegoś do czytania. Wreszcie znalazł i z książką w ręce usiadł w fotelu obok. Ja również wzięłam jedną z książek i przez  pewien czas czytaliśmy aż kiedy skończyło nam się kakao zaproponowałam grę planszową.
- Dobra, tylko jaką? - spytał.
- Nie wiem... - kichnęłam - ...poszukajmy czegoś.
I tak spędziliśmy następne parę godzin. Siedząc w bibliotece, rozmawiając, śmiejąc się i grając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz