piątek, 20 listopada 2015

Od Francisco - Pierwszy dzień

Droga... długa droga... Jednak w końcu byliśmy na miejscu. Wyszedłem z samochodu i poszedłem do przyczepy. Wyprowadziłem Diego z przyczepy i zaprowadziłem do stajni. Wziąłem bagaże i wszedłem do domu dziadków.
- Buongiorno Francisco! - powiedziała babcia.
- Buongiorno, la nonna. - powiedziałem i przytuliłem się do niej. - Zaniesiesz rzeczy do pokoju?
- Tak.
Wziąłem rzeczy i poszedłem do pokoju. Nie przebierałem się tylko od razu zszedłem na dół.
- To... gdzie jest ta stajnia? - spytałem.
- Dziadek cie zawiezie.

***

Godzinę później byliśmy na miejscu. Dziadek odjechał a ja wziąłem Diego za uwiąz. Przeszedłem kilka kroków aż natknąłem się na jakąś blondynkę.
- O! - krzyknęła gdy wpadła na mojego konia. - Przepraszam. Jestem Rebecka, a ty?
- Francisco - podałem jej rękę.
- Ty.... nie jesteś Polakiem? - pokręciłem głową. - Z jakiego kraju jesteś?
- Ciao bella. Io sono italiano.
- O mój Boże! Jesteś Włochem!
Na mojej twarzy nie zawitał uśmiech.
- Gdzie mogę zostawić konia?
- Eee... chodź pokażę ci.
Poszedłem za dziewczyną.


<Becky>

1 komentarz:

  1. Czemu się dziwi, że nie jest Polakiem skoro stadnina znajduje się w Stanach?

    OdpowiedzUsuń