poniedziałek, 9 listopada 2015

Od June C.D. Luke'a - Po raz pierwszy!

Dosiadłam Vallora który ruszył nerwowo po kole niezadowolony z faktu, że każemy mu chodzić na lonży.
- Wiesz co nie wydaje mi się żeby praca na lonży miała naprawić problem - powiedziałam spoglądając w stronę chłopaka mocno trzymającego lonżę i bat.
- Jak długie masz doświadczenie z końmi? - spytał dosłownie zabijając mnie wzrokiem. Co ja mu takiego zrobiłam? Oprócz oblania kakaem na które nawiasem mówiąc miałam dużą ochotę, tak więc po części ucierpiałąm też ja.
- Prawie trzy i pół roku - odparłam.
- No widzisz - warknął - Ja mam nieco dłuższe więc bądź tak miła i się zamknij.
- Nie prosiłam cię o pomoc - oparłam nieco zirytowana zachowaniem chłopaka. Jeśli prowadzi mnie teraz na lonży tylko po to żeby mnie obrażać to chyba dla nas obojga byłoby lepiej gdybyśmy nie spędzali tego czasu razem. Oczywiście Luke mimo swojego zachowania strasznie mi się podobał do czego nie przyznałabym się na głos nawet przyjaciółkom, jednak miałam powoli dość jego zachowania w stosunku do mnie.
- Nie zaprzeczysz jednak, że potrzebujesz pomocy - uśmiechnął się z politowaniem - Nie mam jednak żadnego interesu w sterczeniu tutaj i obserwowaniu jak żałośnie próbujesz jeździć konno. Więc z przyjemnością sobie pójdę.
- No dobra, zostań - prychnęłam prostując się w siodle. Będę miała okazję pokazać mu, że wcale nie próbuję jeździć konno i to na dodatek żałośnie.
- No dobra? - poniósł brwi patrząc na mne wyczekująco.
- Proszę - dodałam cicho wbijając wzrok w wejściu na halę.
- Co powiedziałaś bo nie usłyszałam - droczył się ze mną.
- Proszę! - krzyknęłam na co Vallor podskoczył gwałtownie zaskoczony hałasem.
- Dobrze już, dobrze - mruknął - Siądź głębiej w siodle i każ mu iść kłusem. Jeśli w ogóle uda ci się wysiedzieć kłus ćwiczebny zrób to.
Nakłoniłam kucyka do kłusa i usiadłam w siodle starając się rozlużnić żeby nie podskakiwać w siodle.
- Rozluźnij się! - krzyknął na mnie blondyn.
- Właśnie to robię - warknęłam pod nosem wreszcie łapiąc równy rytm z chodem kuca.
- A teaz puść wodzie i zrób pół siad bez trzymanki - zarządził co wykonałam bez więkrzych problemów.
- Jeśli teraz wyjdzie ci galop, w co szczerze wątpię będziesz jeździć bez lonży i spróbujesz poskakać niskie przeszkody - rozkazał na co usiadłam w siodle i już miałam chwycić wodze, ale Luke z wrednym uśmieszkiem powiedział - Bez wodzy. Połóż dłonie na biodrach i dosiadem wypchnij go do galopu. Jeśli będzie wierzgał masz problem. I lepiej nie spadaj bo będziesz mi winna czekoladę.
Przewruciłam oczami i zagalopowałam. Vallor, który dotąd zachowywał się jak na niego bardzo grzecznie wierzgnął trzykrotnie starając się jednocześnie wyrwać lonżę z rąk chłopaka. Odchyliłam się do tyłu jak poradził mi Luke i tym sposobem utrzymałam się w siodle.
- To chyba cód, że jeszcze nie spadłaś, prawda ofermo? - spytał ze śmiechem nie pozwalając kucowi wyrwać sobie lonży z rąk. Gdybym to była ja dawno by się już wyrwał - przeszło mi przez myśl. Vallor najwyraźniej również uświadomił sobie, że lonżujący nadal trzyma lonżę bo puścił się szybkim galopem dookoła licząc na to, że Luke go puści. Chłopak nie ustępował, a zamiast tego rozpędzony Vallor nie wyribił się na zakręcie w wąskim kole do jakiego ograniczała go lonża i wywrócił się przygniatając mnie do zemi.

Luke? June, nie jeździ aż tak źle jak Luke'owi się wydaje ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz