Dojechałam. Wyszłam z samochodu i ujżałam uroczą stadninę. Razem z moim tatą poszłam "wypakować" mojego Crimsona. Z samochodu wyszli również moja mama i moi bracia - Zack i Jack. Trzymałąm konia na uwięzi i zwróciłam się do rodziny:
- Będę tęsknić. Ale już nieługo się zobaczymy - uśmiechnęłam się do mojej mamy która zaraz mnie przytuliła.
- Uważaj na siebie. Chcę cię zobaczyć jeszcze całą.
- Będę uważać przy woltyżerce.
- Nie wracaj zbyt szybko - wepchnął się w rozmowę złośliwie Zack.
- Dobra muszę już iść. Do zobaczenia lub usłyszenia! - pożegnałam się.
Uścisnęłam mamę i tatę, pogłaskałam po głowach braci i poszłam z Crimsonem do stajni. Stawiłam się u dyrektorki i odprowadziłam Crimsonka do boksu. Kiedy go zakwaterowałam zobaczyłam że inna dziewczyna wprowadza swoją klacz do boksu.
- Eee... cześć - zaczęłam nieśmiało.
- Cześć, jesteś tu nowa? - spytała.
- Eee... tak. Jestem Rose Queen - wyciągnęłam rękę.
Dziewczyna popatrzyła na mnie.
- Czego się tak jąkszasz?
- Może dlatego że jestem w nowym otoczeniu - przyznałam.
Nieznajoma uścisnęła moją dłoń.
- Natasha MacGraff. Ładny koń - powiedziała wskazując na Crimsona.
- Dziękuję, twój też, ma ładną maść. To mustang?
- Tak.
- Długo tu jesteś?
<Natasha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz