Melani jeździła na Borze, Nick na Karencji, Kate na Elbie, Alex na Łagunie, a Mary na Sęku. Ruszyli kłusem. Z początku Mary nie mogła ruszyć. Kopała go i cmokała aż wreszcie zakłusował.
- Nie podoba mu się jej charakter. - powiedziała Alice.
- Mi też. - odparłam. Po chwili przyglądania się powiedziałam - Według mnie najlepiej jeździ ta Kate, a potem Alex.
- Aha, według mnie też. - przejeżdżająca właśnie koło nas Melani chyba to usłyszała bo zaczęła popędzać Borka. Po piętnastu minutach jazdy pani spytała czy chcą skakać przez przeszkody. Ponieważ wszyscy chcieli przyniosła drągi i ustawiła nie za wysokie przeszkody. Pierwszy skakał Alex, poszło mu dobrze nawet pani go pochwaliła. Jedyna osobą, której się nie udało była Melani, która wzięła za mały rozpęd i kucyk stanął przed przeszkodą zamiast ją przeskoczyć. Potem jeszcze skakali i kłusowali przez pół godziny aż kiedy zostało 15 minut i Helen zbierając drągi zapytała.
- Kto z was umie galopować?
Wszyscy oprócz Melani podnieśli ręce.
- Ja nie, ale mogę się nauczyć... - powiedziała.
- No dobrze, chcesz dzisiaj czy raczej może jutro?
- Mogę dzisiaj...
- Dobrze, to na razie dobie wjedź na środek ujeżdżalni i będziesz stępować. - dziewczynka wykonała polecenie, a cała reszta zaczęła galopować. Potem pani wytłumaczyła jej jak to się robi i konie się wymieniły. Teraz Melani sama kłusowała po ścianie,a reszta stępowała po środku. W końcu udało jej się zagalopować i pędziła wyraźnie z siebie zadowolona. Nagle koń zaczął zwalniać.
- Klepnij go batem jak tak zwalnia. - powiedziała Helen, a ona posłuchała.
- Żeby tego potulnego Borcia klepać batem to już szczyt wszystkiego. - zaśmiałam się. Bór był łagodny i prosto się nad nim panowało ale faktycznie czasem lubił zrobić jakiś kawał np. zwalniał, albo brykał i przyspieszał. Po jeździe zapytałam ją jak się galopowało.
- Całkiem fajnie, to jest proste. - odpowiedziała z dumą. Potem wszyscy poszliśmy na stołówkę na obiad. Ja, Alice i Natasha usiadłyśmy pod oknem, a na przeciwko usiadł Alex, Nick, Kate i Mary, a obok Natashy Melani. Dorośli usiedli przy drugim stole. W pewnym momencie Alex spytał mnie.
- Masz swojego konia?
- Mam nawet dwa. - powiedziałam takim tonem jakby pytał czy siodło zakłada się na grzbiet konia.
- Pokażesz mi je potem?
- Jak już nie masz nic innego do roboty...
Po objedzie miałam pójść z Natashą, Alice i Alex'em do stajni, w której stały konie uczniów z tego klubu, ale w końcu poszliśmy wszyscy. Przemądrzałej Mary najbardziej podobała się Jane.
- Jaka ona spokojna i miła, na pewno super się na niej jeździ... - mówiła głaszcząc ją.
- Spać jej się chce, jak być na nią wsiadła to byś od razu zleciała. Mówię ci jest strasznie narwana. - powiedziałam, a ją zatkało. - Właśnie, jeszcze dzisiaj jej nie wyprowadzałam, a miałyśmy ją trenować. - powiedziałam patrząc na Alice.
- No to dzieci będziecie miały mały pokaz... - powiedziała Alice. - ...spadania z konia. - dokończyła, a ja trzepnęłam ją leżąc obok szmatką.
- No weź! - krzyknęłam. Potem wyprowadziłam Jane. Wsiadłam na nią na łące.
- A gdzie masz na nią sprzęt? - spytała Melani.
- Siodła nie mam, a ogłowia mi się nie chce zakładać. Poza tym po co na takiego małego kucyka, a spadanie na trawę jest fajne. - ruszyłam. Stępowałam chwilę. Potem zaczęłam kłusować i wreszcie galopować. Kiedy wszyscy już się nagapili jak galopuję to się porozchodzili, a Alice wzięła Flickę.
C D N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz