Potem patrzyłyśmy na jazdę drugiej grupy. W połowie ich jazdy poszłyśmy na drugie śniadanie na stołówkę. Pani kucharka dała nam po jabłku i wróciłyśmy na halę. Akurat kiedy wchodziłyśmy Mary podnosiła się z ziemi, a pani spytała.
- Wszystko dobrze?
- Taaak...
- No to wsiadaj. - Mary wsiadła na Arkę.
Po jeździe podeszłam do niej.
- Cześć, co się stało na lekcj?
- Kiedy?
- No jak spadłaś z Arki.
- Coś huknęło o dach i się spłoszyła.
- To pewnie jabłko z drzewa. Jeziesz w teren?
- Tak. A ty?
- Ja tez.
Kiedy zbieraliśmy się do jazdy Ashley postanowiła pojechać na Jane. W teren jechała jeszcze Mary, Alex i Nick. Wyruszyliśmy. Jechaliśmy lasem, przez polany, aż wjechaliśmy na drogę. Jechaliśmy tak spokojnie dróżką i mijaliśmy zielone polany. Nagle z ze zakrętu wyjechał głośny traktor. Flicka tylko trochę się przestraszyła, ale Jane z nienacka stanęła dęba i zrzuciła Ashley. Alex podjechał do niej i podał rękę. Jednak ona popatrzyła na niego tylko ze złości, wstała, wsiadła na hucuła i popędziła o do przodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz