A: Nie ma sprawy, na pewno cos się stało. Leć
Matt pobiegl do swojej siostry a ja zostałam jeszcze upożądzić Corra.
Potem poszłam do siodlarni, wzięłam siodło i uzdę i poszłam do Corra, Gdy już był gotowy wsiadłam na niego i pojecaliśmy na przejażdżkę.
Po połowie drogi jakis wąż wypęłznął ze swojej jamy i Corr się go wystraszył. Zżucił mnie z grzbietu a ja sturlalam sie po górze i wpadlam w jkakieś bajoro. Przedemną stał jakis koń. Nie wyglądal na oswojenego, wręcz przeciwnie. Wyglądał na dzikiego. Nie ruszałam sie ale on podszedł do mnie. Powąchał mnie i odbiegł. Wyglądal na mustanga ale nie byłam pewna. Wiedziałam tylko że jutro też musze go zobaczyć. Wstałam i poszla szukać Corra. Gdy go znalazlam chwile jeszcze go uspokajałam i pojechalismy do stadniny.
(Matt)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz