Spacerowałyśmy sobie z Ashley pomiędzy stajniami i rozmawiłyśmyjedząc gruszki. Dzień był piękny, wiosenny i na szczęście nic nie zapowiadało zmiany pogody. Potem stanęłayśmy przy padoku i obserwowałyśmy ptaki.
- Alice? - zapytała nagle moja przyjaciółka.
- Cheeee.....?
- Czemu wszyscy uważają, że jesteśmy dziecinnie?
- Niby kto?
- No Nick i Mary tak uważali...
- Oni się nie znają.
- ...i Rayan.
- Rayan się lubi wygłupiać, poza tym też się nie zna.
- Chce ci się dzisiaj jeździć?
- Nieee...a tobie?
- Nie.
- To dziwne. Mam pomysł. Dzisiaj spędzimy dzień nie jeżdżąc konno. Będziemy robić wszystko oprócz jazdy!
- Konie się zanudzą.
- To je wypuścimy na padok.
- No dooobra...
- Ścigamy się?
- Mówiłaś, że nie będziemy jeździć.
- Na nogach!
- Acha...dobra.
Ustawiłyśmy się na łące.
- 3, 2, 1....start! - krzyknęła Ashley i ruszyłyśmy. Biegłyśmy przez parę minut, potem się zmęczyłyśmy, ale Ashley wygrała.
- Nie wiem co mogłybyśmy dalej robić. - powiedziałam.
- To co wracamy do stadniny?
- No nie wiem. Możemy się jeszcze przejść jak masz siłę.
- Dobra.
Poszłyśmy w głąb lasu. Spacerowałyśmy tak przez chyba 20 minut. Potem wyszłyśmy na wielkie wzgórze, z którego było widać inną stadninę.
- Patrz! Jakaś stadnina! - powiedziałam.
- Nawet nie wiedziałam, że tu jest.
- Idziemy ją sprawdzić?
- Alice, to jest kawał drogi.
- A mogłyśmy wziąść konie.
- Chyba jednak się nie obędziemy bez jazdy. Wracamy, puźniej tu przyjedziemy na koniach.
Wróciłyśmy więc do klubu. Poszłyśmy na stołówkę bo byłyśmy głodne. W trakcie obiadu Ashley spytała Helen.
- Helen? Znasz jakąś inną stadninę, która byłaby gdzieś w pobliżu?
- Nie, a co?
- Bo my poszłyśmy zasiaj na spacer i zobaczyłyśmy taką jedną.
- Co? To musiałyście gdzieś daleko iść.
- Nie, to było całkiem blisko.
- Przecież w pobliżu Klubu jeźdźców nie ma żadnej innej stadniny.
- Ale tam była! - wtrąciłam.
- Może nowo założona. Trzeba będzie się zapytać właścicieli.
- Ale o co? To ichsprawa. - powiedziała Ashley.
- Tylko, że wokół naszej stadniny jest nasz teren.
- To my mamy tak dużo terenu? Nawet nie wiedziałam. - powiedziałam.
- Możemy pojechać z panią? - zapytała Ashley.
- Eeeemmm....
- Prosimy. - powiedziałam.
- No dobrze.
Po objedzie poszłyśmy osiodłać konie i wyjechałyśmy. Zaprowadziłyśmy Helen do tej drógiej stadniny.
C D N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz