Od Alice dowiedziałam się o sytuacji z nowym koniem i uczniem. Przy okazji czyszczenia Crimsona zajrzałam do Bon Jovi'ego. Miał na szyji widoczną bliznę.
- Biedaku, jak można ci coś takiego zrobić?- powiedziałam do niego.
Koń przyjaźnie zaparskał. Nagle poczułam ciepło na ramieniu. Nie zamknęłam Crimsona więc położył mi pysk na ramieniu i dawał się we znaki.
- No tak, Crimson, tak. Ty jesteś najpiękniejszy na świecie. Żaden siwek ci nie dorówna!
I w tym czasie Bon Jovi również trochę zbliżył głowę do mnie.
- Towarzyski jesteś, co? - pogłaskałam go po czole.
Do stajni wszedł nowy uczeń Criss. Jak zobaczył że głaszczę jego konia zatrzymał się i patrzył.
- Bez komentarza, proszę - powiedział.
- Jakiego komentarza?
- Na temat konia. Wiem, że już prawie cała szkółka wie o tym co zrobiłem.
- Ach, to. Nie zamierzam ci dopiekać - odpowiedziałam.
- OK. - Criss podszedł do Jovi'ego, lecz koń odsunął się w najdalszy kąt i zastrzygł uszami.
- Nie ufa ci - wyrwało mi się.
- No i?!
- Nie odbierz tego źle! Mogę ci pomóc. - Weszłam do boksu konia i zaczęłam go uspokajać. Konik się uspokoił. Przywołałam gestem Criss'a, chwyciłam jego dłoń i położyłam ją na bliźnie Jovi'ego. Było spokojnie.
- Pogłaszcz go - powiedziałam.
Criss z niechęcią wykonał polecenie. Bon Jovi zamknął oczy i rozluźnił się.
Spojrzałam na ruchy chłopaka. Jak chciał to potrafił obchodzić się delikatnie i przyjemnie ze zwierzęciem. Criss spojrzał na mnie. Nie wiem dlaczego ale bałam się jego reakcji.
- ...
(Criss, możesz dokończyć?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz