- Czyli powinnaś to zmienić - odparłem.
- No weź, Criss! Powiedz - nalegała Kornelly.
Przewróciłem oczami.
- Koleżanko moja najukochańsza. Musisz wiedzieć (...) że nie lubię zwierzać się babom!!! Komu jak komu, ale tobie nie będę opowiadać swojej przeszłości! - Zacząłem odchodzić tyłem, nadal twarzą w stronę Kornelly. - Bo co ten głupi chłopak - wskazałem na siebie - mógł przeżyć w życiu?! Pewnie to samo co dziewczyna siedząca na koniu!
Kornelly zeszła z konia i poszła do mnie.
- Poprostu opowiedz mi swoją historię, proszę.
- Zaczynasz mnie wkurzać. A to niebezpieczne - odparłem (nadal szedłem tyłem).
Złapałem ją za ramiona i uklęknąłem przed nią patrząc jej w oczy.
- Jakbyś nie zauważyła to jestem dorosłym mężczyzną, a ty nastolatką. Więc wybacz, ale taka znajomość nie wchodzi w grę. - Wstałem i spojrzałem na nią z góry. Grzywka spadła mi na oczy. Odwróciłem się i ruszyłem marszem. Kornelly szła obok mnie, a jej koń za nami.
- Nie lubię cię - powiedziałem patrząc przed siebie.
- A ja wiem że nie zawsze taki byłeś - odparła dziewczyna.
- A co ty jesteś, wróżka chrzestna?
- Nie, ale...
- Nie chcę cię cię słuchać - wziąłem słuchawki i włączyłem muzykę.
- Ja chcę tylko wiedzieć. Nie zawsze byłeś taki, prawda?
- Do piętnastego roku życia.
- A co się stało?
"Czuję się jak celebryta" - pomyślałem.
- Hormony. Ty się lepiej zapisz na korepetycje biologiczne.
- A z czego jeszcze to wynika?
- Z zamiłowania i nienawiści. Kocham i nienawidzę siebie jednocześnie. I jestem EMO. - Byliśmy już pod stajnią. - Dostatecznie dużo informacji ci dałem.
Usiadłem na snopie siana. Po chwili Kornelly też. To mnie naprawdę wkurzyło.
- Lubisz mnie, co? Inaczej byś się tak do mnie nie lepiła.
Kornelly??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz