Obudziłam się wcześnie rano. Po śniadaniu poszłam do stajni po Jane, żeby ją trochę polążować. Alice w tym czasie siodłała przed stajnią Flickę.
- Jane, to ty się tak wierciłaś dzisiaj w nocy? - pogłaskałam ją - To nie szkodzi... Chcesz trochę pojeździć? - nagle usłyszałam za sobą rrzenie. Odwróciłem się i zobaczyłam pięknego, brązowego konia. To on tak rrzał.
- Spokojnie, spokojnie... - uspokajałam go - Co się stało? - koń popatrzył tylko na mnie i odwrócił się. Wzruszyłam ramionami i już miałam odejść kiedy dostrzegłem cośna jego szyi. Przyjżałem się temu. To była...krew?!
- Ty jesteś ranny! - krzyknęłam przerażona - Zarz, a może to ty tak rrzałeś w nocy?
Wyszłam i zawołałem Alice.
- Alice! Jakiś koń jest ranny!
- Co?!
- Chodź!
Wbiegłyśmy do stajni. Pokazałam jej tego konia.
- To Bon Jovi koń tego nowego Criss'a. - powiedziała zdziwiona Alice. - Ale co mu się mogło stać?... Ej! Jeszcze jedno, czemu on ma krzywo obciętą grzywę?
- Nie wiem, ale jak tu przyjechał to miał chyba równą, co nie?
- No właśnie!
Chwilę ciszy przerwał nagle ostry, chłodny podmuch porannego, wiosennego powietrza.
- Aaaa...jeśli ktoś mu obciął tą grzywę w nocy? - zaczęłam nieśmiało - To by się przecież zgadzało z tym, że właśnie w nocy jakiś koń strasznie rrzał. I to by też mogło wyjaśniać dla czego jest ranny...
- Dla czego?
- No od nożyczek przecież!
- No tak, ale kto mu ją obciął.
- Nie wiele może lepiej najpierw zapytać Criss'a bo toprzecież jegokń.
Tak też zrobiłyśmy. Znalazłyśmy go koło jego domku.
- Hej! - zawołała z daleka Alice.
- Criss! - zawołałam ja.
Odwrócił się.
- Czego chcecie?!
- Przyszłyśmy spytać czy wiesz co się stało z twoim koniem. - powiedziała Alice.
- Ma obciętą nierówno grzywę i jest ranny w szyję. - dodałam.
Criss dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz