- Kornelly nie ! Spadniesz jak Ashley i tyle z tego będzie ! - ostrzegała mnie Alice.
- Nie - upierałam się.
- Jesteś szalona ! - prychnęła - Zmarnujesz tylko konia. Nie będzie się na nim dało usiedzieć sekundy - powiedziała i poszła do Ashley.
- No mały pokarz im jak skaczesz - szepnęłam kierując go na Triple barre. Skoczył bezbłędnie.
- No ! Jesteś genialny ! Widocznie już ktoś cię do tego trenował - ucieszyłam się. Następnego dnia jak zwykle wstałam wcześnie by zająć się końmi. Miałam tego serdecznie dość bo wszystko (a właściwie te najgorsze czynności) musiałam robić sama. James właściwie w niczym mi nie pomagał. Nie raczył ruszyć swego leniwego zadka z fotela przed telewizorem akurat wtedy gdy do zrobienia były same trudne, nudne lub męczące rzeczy. Dzisiaj postanowiłam się trochę zabawić. Wsiadłam na Karino wypuściwszy wcześniej wszystkie konie i pognałam do lasu, a za mną wszystkie konie. Słyszałam jeszcze za sobą oburzone głosy instruktorów. Lecz wcale mnie to szczerze powiedziawszy nie obchodziło co myślą o mnie wszyscy. I tak nie miałam przyjaciół więc... Zaczęłam zawzięcie cwałować. Było to dość trudne na oklep, ale czułam się genialnie. Na jednej z łąk zrobiłam odpoczynek, a później wróciłam. Gdy oporządziłam wszystkie konie przyszła Helen.
- Kornelly - zaczęła ostro - Nigdy nie widziałam tak dobrze wybieganych koni i tak dobrej amazonki.
- Dziękuję - powiedziałam i poszłam do pokoju. Na śniadaniu nigdzie nie było miejsca wszystkie stoliki były zajęte. Tylko jeden w koncie był wolny. Siedziały przy nim jakieś dwie dziewczyny.
- Cześć. Mogę się przysiąść ? - spytałam.
- Pewnie ! - powiedziała jedna z rudymi włosami.
- Widziałyśmy cię jak jechałaś z tymi końmi - powiedziała druga.
- Chciałam się zabawić - wytłumaczyłam się - Jak macie na imię ?
- Ja jestem Annabeth - powiedziała ta z rudymi włosami.
- Vick - powiedziała druga.
- A ty ? - spytały.
- Kornelly - powiedziała i uśmiechnęłam się.
- Przyjaźnisz się z Alice i Ashley ? - spytała Annabeth.
- Właściwie to nie wiem one się bardziej lubią. Wydaje mi się, że jakoś za mną nie przepadają - powiedziałam.
- Czyli nie masz przyjaciół ?
- Nie... Ale bardzo bym chciała.
- My też - powiedziały.
- To co wy na to żebyśmy zostały przyjaciółkami ? - spytałam.
( Annabeth ? Vick ? Dokończycie ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz