Wstałam wcześnie rano. Ubrałam się szybko. Część dziewczyn się już w
moim wieku malowała i ubierała według mody, ale ja nie widziałam w tym
sensu. Może w mieście... Ale halo ! Jesteśmy na wsi ! Mieszkamy tu po
to, żeby jeździć konno, a nie dbać o wygląd. No może można sobie umilać
tym czas. Tylko po co ?! Wyrwałam się z zamyślenia i poszłam na
śniadanie. Po posiłku poszłam do boksu Karino. Był jakiś dziwny. Wzięłam
go za kantar i poszłam na halę, żeby go wylonżować. Gdy nadeszła pora
galopu zaczął wierzgać i stawać dęba. To prawda nie był dobrze trenowany
ale zawsze grzeczny i miły w stosunku do mnie. W końcu pomyślałam, że
może jest tylko zmęczony i zaprowadziłam go do stajni. Gdy otworzyłam
drzwi boksu Karino zaczął się cofać i rżeć strasznie. Tego było za
wiele. Zaprowadziłam go na plac przed stajnią i przywiązałam do
koniowiązu. Osiodłałam Karino po czym wsiadłam na niego. Stanął dęba i
prawie mnie zrzucił.
- Wio ! - krzyknęłam i pognaliśmy przez łąki. Pomyślałam sobie, że jak
się wybiega to będzie spokojniejszy. Karino z galopu przeszedł do cwału.
Czułam, że tracę nad nim kontrolę i zaraz zlecę z kretesem. Szarpałam
za wodze ale to nic nie dawało. Koń gnał i gnał, a ja ledwo trzymałam
się w siodle. Nieprzytomna prawie ze zmęczenia po walce z nim
zauważyłam, że zwolnił tępo biegł teraz co prawda nadal cwałem ale już
nie tak szybko po jakimś czasie przeszedł do galopu, później kłusa i
stępa.
- Jesteś ekstra ! - prychnęłam - Jak teraz wrócimy do domu ?
Byliśmy
w lesie zasnutym jeszcze poranną mgłą. Nigdzie nie było widać wyjścia z
tego lasu. Szukałam drogi powrotnej przez godzinę i nic. Zaczęłam
płakać. Nagle zobaczyłam jakąś postać.
( Ktoś dokończy ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz