Właśnie szłam do paszarni po jedzenie dla koni ale zatrzymałam się kiedy dziewczyna mnie zagadała.
- Cześć - uśmiechnęłam się. Wyglądała na jakieś dwa może trzy lata ode mnie starszą - Helen wspominała, że dziś ma się zjawić nowa uczennica. To pewnie ty.
Pokiwała trochę niepewnie głową.
- A! Szukasz właścicielki? To właśnie Helen, poczekaj tu, a ja zaraz ją zawołam - z tymi słowy zostawiłam nową na środku placu przed stajniami i pobiegłam do siodlarni. Wiedziałam, że instruktorka akurat tam przesiaduje i robi porządki. Gdy wbiegłam do środka prawie potknęłam się o jakieś siodło.
- Jezu! Ty tu robisz remont czy co? - spytałam ogarniając wzrokiem porozkładany na podłodze sprzęt, poprzesuwane skrzynie ze szczotkami i stertę brudnych czapraków w kącie, która najbardziej rzucała się w oczy. Uniosłam brwi zatrzymując na niej wzrok. Helen stojąca po środku tego wszystkiego z miotła w ręce podążyła za moim wzrokiem.
- A to! To trzeba będzie wyprać i nawet wiem kto się tym zajmie - uśmiechnęła się, a ja przewróciłam oczami.
- Dobra zajmę się tym po nakarmieniu koni. Ale nie po to tu przyszłam, przyjechała ta nowa uczennica. Wygląda na trochę nieśmiałą.
- Zajmij się nią przez chwilkę i pokaż jej ten boks, wiesz, który - poprosiła - Ja zaraz do was przyjdę tylko skończę tu zamiatać.
- Ok, ale karmienie.
- A tak w ogóle to która godzina?
- Czternasta.
- Kinzie! Do karmienia jest jeszcze godzina!
- Co?
- No idź bo się biedaczka zgubi.
Wybiegłam na zewnątrz i dołączyłam do nowo poznanej dziewczyny. Zauważyłam, że wyprowadziła już z przyczepy swojego konia. Był niespokojny i kręcił się w miejscu podczas gdy ona próbowała go uspokoić. Koń był maści kasztanowatej i był dużo wyższy od Electry.
- Duży - skomentowałam kiwając z uznaniem głową - Jak ma na imię?
- Spartan - odparła dziewczyna.
- Ładne imię - roześmiałam się.
- Z czego się tak śmiejesz?
- W klubie mamy Spartę. Trochę podobne imiona, ale ta klacz...to jego zupełne przeciwieństwo. No, ale nie znam jeszcze tqojego imienia.
- Kate.
- Ja jestem Kinzie, nie jestem uczennicą tylko pomagającą. Helen powiedziała, że zaraz do nas przyjdzie. Na razie ja mam cię oprowadzić. Więc chodź, zaprowadzimy Spartana do boksu.
Ruszyłam w stronę stajni, a dziewczyna poszła za mną prowadząc kasztanka. Weszłyśmy do stajni i skierowałyśmy się w stronę boksu, który rano razem z Helen wysprzątałyśmy specjalnie dla konia nowej klubowiczki. Kate pozwoliła Spartanowi powąchać nowe miejsce i spokojnie się z nim zapoznać, a następnie wprowadziła go do środka i odpięła uwiąz. Zamknęłyśmy boks.
- Będzie musiał się przyzwyczaić do nowego miejsca - powiedziała Kate patrząc na swojego konia kręcącego się po nowym boksie. Chwil go obserwowałyśmy po czym Kate przerwała ciszę.
- A ten obok to klacz? - wskazała na konia w boksie obok.
- Nie, to Harfan. Koń mojej koleżanki - wyjaśniłam.
- To dobrze, bo Spartan to ogier.
- Ogier? Myślałam, że ogiery są tylko do hodowli.
Kate?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz