Wrzuciłem torbę ze swoimi rzeczami na siedzenie czarnego suva.
- Więc jednak wyjeżdżasz? - usłyszałem głos Samanthy, mojej najlepszej przyjaciółki.
- Ta - mruknąłem, zamykając drzwi samochodu i odwracając się w stronę czerwonowłosej dziewczyny.
- Szkoda - powiedziała Sam bardziej do siebie niż do mnie po czym
zajrzała do przyczepy, w której stały już konie. - Zabierasz Scar? -
zdziwiła się.
- Jak widać - odparłem. - Powinienem już wyjeżdżać.
- W takim razie... cześć. - Powiedziała dziewczyna.
- Na razie - odpowiedziałem, wsiadając do samochodu.
Sam odeszła zanim zdążyłem odpalić. Nigdy nie lubiła pożegnań.
***
Kiedy wysiadłem z samochodu podeszła do mnie jakaś kobieta. Jak się
okazało była to Helen, właścicielka stadniny. Szybko pokazała mi gdzie
są stajnie, padoki, siodlarnia i domki, po czym dając mi klucz do
jednego z domków, powiedziała że musi już iść na lekcję. Helen poszła na
lekcję, a ja wyprowadziłem konie z przyczepy. Zostawiłem konie w
stajni, a następnie zaniosłem swój sprzęt do siodlarni. Na koniec
zabrałem z samochodu torbę z moimi rzeczami i zaniosłem ją do domku. Po
rozpakowaniu się postanowiłem zabrać Eversora na przejażdżkę i przy
okazji zwiedzić tereny stadniny.
Wchodząc do stajni zauważyłem jakąś dziewczynę stojącą przy boksie
jednego z klubowych koni. Pomyślałem, że fajnie byłoby kogoś tu
poznać...
- Cześć - odezwałem się podchodząc do dziewczyny.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz