poniedziałek, 28 września 2015

Od Kinzie C.D. Christiana - Pierwsze obowiązki

- Do wieczornego karmienia i wyprowadzania na pastwisko chyba mamy wolne... - zamyśliłam się. Coś jeszcze? Oczywiście! W tym momencie przypomniałam sobie o jednej ważnej rzecz, którą Helen mówiła mi wczoraj wieczorem - Nie, pomyliłam się. O 15:00 jest półgodzinna lonżą, ale ja ją mogę zrobić jak chcesz. Poza tym to...możemy robić co chcemy.
- Ok. To dobrze bo przydałoby się żebym poćwiczył z Sansą trochę ujeżdżenia. Musi się trochę poruszać. 
W tym momencie przez stajenne drzwi wszedł Rebus. Kucnęłam by pogłaskać czarnego kota, a gdy ten pobiegł dalej wstałam.
- Electra musi poskakać - stwierdziłam - To ja do niej pójdę - to mówiąc odwróciłam się na pięcie i poszłam do drugiej stajni. Electra przywitała mnie radosnym rżeniem.
- No cześć malutka. Poskaczemy dzisiaj - uśmiechnęłam się i zaczęłam ją czyścić. Oprócz licznych trocin wlepionych w sierść, świadczących o tym, że niedawno się tarzała, nie była bardzo brudna. Wczyściłam ją szybko i sprawnie po czym włożyłam jej ogłowie wyprowadziłam na zewnątrz. Tam wskoczyłam na klacz na oklep, wygodnie się usadowiłam i pojechałam na ujeżdżalnię gdzie już ktoś ustawił parkur.
    Gdy już się dostatecznie rozstępowałam przeszłam do kłusa. Electra była bardzo wygodna na oklep i prawie w ogóle nie wybijała nawet w kłusie. Z początku starałam się ją jak najwięcej zginać. Jeździłam po ósemce, kołach, woltach, półwoltach i serpentynach. Potem przeszłam do stępa, poćwiczyłam przez chwilę przejścia i zagalopowałam. Przeskoczyłam szereg kopert, okser i dwie stacjonaty różnej wysokości. Jak już wspomniałam Electra to bardzo wygodny koń takwięc nawet podczas skoku czułam się jak w siodle. Właśnie miałam powtórzyć przejazd kiedy zobaczyłam idącego w moim kierunku Christiana prowadzącego Sansę. Przed wejściem zatrzymał się.
- O, liczyłem, że będę mógł pojeździć na ujeżdżalni - powiedział ale w jego tonie nie wyczułam nawet nuty złości. Rozumiałam to, że Christian chciał ćwiczyć ujeżdżenie, a nie byłoby mu wygodnie gdyby musiał omijać przeszkody i mnie skaczącą przez nie więc chciał jeździć na osobnym placu.
- Przepraszam - odparłam - ale tu już był rozstawiony parkur i wiesz...
- Spoko, pójdę na halę - uśmiechnął się i powoli zawrócił. Ja tym czasem pogoniłam Electrę do galopu i nakierowałam na pierwszą przeszkodę. Niestety gdy najeżdżała na okser odbiła się nieco za wcześnie i niechcący wskoczyła pomiędzy oba drągi. Już wtedy wiedziałam co się stanie. Klacz potknęła się i runęła do przodu. Na całe szczęście będąc na oklep zjechałam z niej jak ze zjeżdżalni lądując metr dalej i unikając zgniecenia przez konia. Prawe kolano i plecy strasznie mnie bolały. Kątem oka zobaczyłam jak Electra powoli się podnosi i jak przez mgłę słyszałam głos Christiana pytającego czy nic mi nie jest. Jak na razie byłam nieco zamroczona bólem więc nic nie odpowiedziłam.

Christian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz