niedziela, 27 września 2015

Od Christiana C.D. Kinzie - Pierwsze obowiązki

Kilka razy przejechaliśmy przez tor. Szczerzę mówiąc jazda i skoki na Disney'u były dla mnie całkowitą nowością. Byłem stanowczo przyzwyczajony do ruchów Sansy, co teraz najwyraźniej miało się zmienić. W sumie na plus - nie mogę przecież jeździć tylko na niej. 
- Wracamy? - podjechałem kłusem do Kinzie, która po skończonych skokach czekała na mnie przy torze.
- Jasne, trzeba już dać im odpocząć. - stwierdziła i zawróciła konia na ścieżkę. Po chwili się z nią zrównałem i jechaliśmy stępem obok siebie. Wyciągnąłem stopy ze strzemion i rozluźniłem się w siodle. Zawsze kochałem jazdy po lesie. Było tak spokojnie, chicho...Nie ma na świecie lepszego miejsca na przejażdżki. Po jakiś 20 minutach znaleźliśmy się znów na stajennym podwórzu. 
- Pójdę go wyczyścić. - powiedziałem schodząc z grzbietu. Kinzie kiwnęła tylko głową i poprowadziła Oklachomę do boksu. Zrobiłem to samo. W boksie rozsiodłałem wałacha, wyczyściłem go i nakarmiłem. Wyglądał na zmęczonego, ale zadowolonego. Poklepałem go po szyi i wyszedłem na stajenny korytarz. Kilka metrów ode mnie stała Kinzie głaszcząca gniadą klacz po łbie. Spokojnie do nich podszedłem.
- Mamy jeszcze jakieś rzeczy do zrobienia, czy to tyle na dziś? - uśmiechnąłem się i oparłem o ścianę.
<Kinzie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz