Popatrzyłem w stronę, z której dobiegł mnie głos. Zauważyłem, że w moją stronę jadą dwie dziewczyny, zapewne klubowiczki. Sansa też je zauważyła i nerwowo pociągała za uwiąz, aby jak najszybciej zobaczyć nowe dla niej konie.
- Ey, spokojnie. Poczekaj chwilę. - wyszeptałem do klaczy, co ją trochę uspokoiło. Po chwili dziewczyny stały już przed nami.
- To jak? Zgubiłeś coś? - odparła blondynka patrząc na mnie z góry.
- Nawet jeśli, to już znalazłem. - popatrzyłem się na nią i z satysfakcją oglądałem, jak uśmiech znika z jej twarzy. - Szukam dyrektorki stadniny, wiecie gdzie jest?
- Aktualnie jej nie ma. - odezwała się rudowłosa dziewczyna na drugim koniu.
- Kiedy wróci? Zatrudniłem się jako nowy pomagający, niestety nie otrzymałem żadnych informacji co mam zrobić po przyjeździe.
- O, doprawdy? Ja również pracuję tu jako pomagająca. Zrobimy tak - zaprowadzisz swojego konia do jednego z pustych boksów, później zajmiesz jakiś wolny domek. Poczekaj tu chwilkę, odprowadzimy i rozsiodłamy konie, i zaraz tu wrócimy.
- Okay...- mruknąłem i usiadłem na jednej z ławeczek ustawionych pod stajnią. Dziewczyny wróciły po piętnastu minutach.
- No, dobrze. Może pora się poznać? Ja jestem Kinzie, a to jest Rebeka. - Kinzie wskazała na blondynkę stojącą obok.
- Christian, miło mi. - odrzekłem spoglądając na nie.
- Nam również. - powiedziała nie zwracając uwagi na ganiący wzrok Rebeki. - Chodź, pokażemy Ci pusty boks.
Po dwóch minutach Sansa stała już w nowym boksie spokojnie przeżuwając siano.
- Wypadałoby się nią zająć po podróży. - powiedziałem patrząc na sierść i ogon klaczy.
- Zaraz, najpierw lepiej zanieś sobie wszystkie rzeczy do domku.
- Skoro tak sądzisz...- odparłem i zawróciłem w stronę samochodu. Wyciągnąłem z niego walizkę i torbę pełną rzeczy dla konia. Po zaniesieniu wszystkiego do domku i powieszeniu końskich przyborów w siodlarni dziewczyny poszły w swoją stronę, a ja wróciłem do Sansy. Wyszczotkowałem ją dokładnie, po czym wróciłem do siebie. Podobał mi się domek, był bardzo przytulny. Wziąłem szybki prysznic i zjadłem coś. Potem pomyślałem, że skoro dyrektorka jeszcze nie przyjechała, to może wyjechałbym na przejażdżkę i poznał trochę terenów? Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Zahaczając o siodlarnię po potrzebne rzeczy wróciłem do stajni. Popatrzyłem w kierunku boksu klaczy i ogarnęło mnie nagle zdziwienie - stała przy nim Rebeka i głaskała Sansę po pysku. Nawet nie zauważyła kiedy wszedłem do stajni. Cicho skierowałem się w jej stronę.
Rebeka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz