Obudził mnie budzik w komórce. Spojrzałem na wyświetlacz - siódma rano, idealna pora. Ubrałem się i skierowałem do kuchni, przy okazji znosząc swoją walizkę na dół. Zjadłem śniadanie, chociaż nawet nie byłem jakoś specjalnie głody. Niechętnie wstałem od stołu, bo wiedziałem, że pożegnania się z rodziną nie można już dłużej odwlekać. Wyszedłem na dwór, od razu poczułem rześkie, poranne powietrze. Ojca znalazłem przy pastwiskach, z nim poszło dość gładko. Najtrudniej było z matką. Znalazłem ją w boksie Sansy, stała tam i delikatnie głaskała klacz po chrapach. Od razu zauważyłem, że miała napuchnięte oczy. Pewnie płakała w nocy. Cicho do niej podszedłem i położyłem jej dłoń na ramieniu. Mama niespodziewanie odwróciła się w moją stronę.
- Na mnie już pora...- powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy. Rozstania były dla niej najtrudniejsze, nie mogła ich przeboleć, nawet kiedy zapewniłem ją, że będę odwiedzać ich co miesiąc.
- Rozumiem. - wyszeptała i mocno mnie przytuliła. - Wiesz, pamiętam jeszcze jak pomagałeś mi odebrać poród Syrii i taki zadowolony z siebie nazwałeś Sansę. - uśmiechnęła się wspominając. - Będzie mi was brakować.
- Oj, przecież wyjeżdżam kilka miast dalej, to tylko cztery godzinki drogi. Mówiłem Ci już, że będę was odwiedzać. - uśmiechnąłem się do niej i popatrzyłem na zegarek. - Naprawdę muszę już lecieć, obiecałem przyjechać około czternastej do nowej pracy.
- Jasne, już dobrze. Pomóc Ci wprowadzić Sansę do przyczepy?
- Gdybyś mogła, byłbym wdzięczny. Ja w tym czasie zapakuję wszystkie rzeczy do samochodu.
Po upływie połowy godziny moja klacz stała już spokojnie w przyczepie, rzeczy były zapakowane, a ja wyjeżdżałem ze stadniny. Obyło się bez komplikacji i przyjechałem na miejsce o umówionej godzinie. Klub bardzo ładnie się prezentował, na pastwiskach zobaczyłem różne konie. Wysiadłem z samochodu i wyprowadziłem z przyczepy lekko podenerwowaną klacz. Zostawiając samochód i przyczepę prowadząc Sansę na uwięzie poszedłem rozejrzeć się za jakimś dyrektorem, czy którymś z uczniów, aby zaczerpnąć jakiś informacji co mam dalej robić.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz