wtorek, 29 września 2015

Od Christiana C.D. Kinzie - Pierwsze obowiązki

Dziewczyna wciąż nie odpowiadała, więc podniosłem ją i zaniosłem na dwa krzesełka rozstawione przy ścianie. 
- Słyszysz mnie? - ukląkłem przy Kinzie sprawdzając, czy nie doznała jakiś poważnych obrażeń. 
- Boli mnie. - wyjąkała zaciskając zęby. Zostawiając klacz na hali odniosłem dziewczynę do mojego domku. 
- Poczekaj tu na mnie chwilkę. Trzymaj się. - powiedziałem i szybko wybiegłem po Electrę. Zdezorientowana klacz dała się wprowadzić do boksu. 
- Nie tarzaj się. - mruknąłem tylko nie tracąc czasu na rozsiodływanie konia. Po chwili klęczałem już przy Kinzie z apteczką w dłoniach. 
- Trzeba to przemyć, może wdać się zakażenie. - powiedziałem pod nosem obmywając parę widocznych ran na twarzy. Plusem było to, że nie były one głębokie.
- Spróbuj się podnieść, dobrze? - chwyciłem dziewczynę za ramiona i powoli podniosłem do góry. Mimo tego, że widziałem w jej oczach ból nie dawała go po sobie poznać. - Możesz ruszyć nogami? 
Po kilku minutach było jasne, że coś jest nie tak z prawą nogą. 
- Musimy pojechać do szpitala, tam sprawdzą, co się dokładnie stało.
- Nie, nie ma sensu...- wyjąkała Kinzie.
- A co innego możemy zrobić? - mój głos był tak poważny, że dziewczyna już nie próbowała się sprzeciwiać. Powiadomiłem napotkaną po drodze osobę o naszym wyjeździe i o nierozsiodłanej klaczy, po czym usadowiłem Kinzie w moim samochodzie. Do szpitala dojechaliśmy po dwudziestu minutach. 
<Kinzie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz