Poczułam niemal fizyczny ból wypowiadając te słowa. Wiedziałam, że zaraz się zgodzi i już nie będę miała pretekstu na spędzanie z nim wieczorów. Niczego nie pragnęłam tak bardzo jak jego obecności jednak ostre słowa wypływające z jego ust raniły mnie bardziej niż tęsknota za nim, która napadała mnie zawsze gdy nie było go obok mnie. Czułam się dziwnie uzależniona lecz wmawiałam sobie, że jeśli przerwę kontakt z nim odpowiednio wcześnie nie będzie jeszcze za późno żebym uwolniła się od chorej zależności przebywania w jego towarzystwie.
- Jeszcze przed chwilą mówiłaś, że nie jesteś taka beznadziejna jak mi się wydaje - przypomniał mi głaszcząc delikatnie moje ramię. Poczułam jak pod jego dotykiem przechodzi mnie przyjemny dreszcz, a gdzieś głęboko we mnie rodzi się przeświadczenie, że już nie będę mogła się wycofać bo tkwiłam zbyt głęboko w uczuciu jakim darzyłam Luke'a. Jeśli teraz zgodzi się na przerwę w treningach będę musiała wymyślić coś innego bo inaczej nie wytrzymam.
- Bo to prawda - postarałam się uśmiechnąć co ułatwił mi fakt, że chłopak znajdował się tuż przy mnie, tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na moim policzku - Pomyślałam jednak, że nie ma to większego sensu jeśli mam cię tak bardzo denerwować, a na dodatek kraść twojego konia.
Ku mojemu zaskoczeniu Luke zaśmiał się cicho. Nie był to wredny i nieprzyjemny śmiech do jakiego byłam przyzwyczajona. Był normalny i niezwykle przyjemny.
- Jeśli naprawdę przyłożysz się do roboty myślę, że mógłbym w stanie to znieść - stwierdził krzywiąc się lekko jakby sama myśl o kolejnym treningu wprawiała go w obrzydzenie. Powstrzymałam się od podskoczenia z radości i odtańczenia szalonego tańca zwycięstwa przelewając moje szczęście w szeroki uśmiech.
Luke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz