czwartek, 7 stycznia 2016

Od June C.D. Luke'a - Po raz pierwszy!

- Ogarnij się dziewczyno! - krzyknął sprawiając, że przestraszona Moonlight cofnęła się strzygąc niespokojnie uszami - Jeśli chcesz jeździć postaraj się trochę bo jeśli nie zaczniesz się skupiać nic z tego nie będzie!
- Staram się nie widzisz?! - miałam już dość słuchania jak na mnie wrzeszczy, czułam jak kłębią się we mnie emocje, których mogłam pozbyć się jedynie krzykiem - Nie rób ze mnie takiej ofiary bo sama zaczynam w to wierzyć! Nie jestem taka beznadziejna jak ci się wydaje! Może trudno ci to dostrzec, ale nie jestem cholernym pięciolatkiem!
Mimo, że od wrzasku bolało mnie gardło złość dalej kotłowała się we mnie pobudzając jedynie irytację. Niewiele myśląc ścisnęłam boki klaczy Luke'a łydkami i wygalopowałam z ujeżdżalni.
- Co ty robisz?! - usłyszałam za sobą jego krzyk, a potem długą wiązankę ostrych przekleństw pod moim adresem, jednak to sprawiło, że jedynie przyśpieszyłam gwałtownie skręcając w drogę dojazdową do klubu. Po chwili znalazłam się na wielkiej łące całkowicie przykrytej przez śnieg gdzie po raz kolejny popędziłam Moon. Przerażona klacz gnała w stronę lasu w szaleńczym tempie. Słońce zachodziło powoli oblewając falą pomarańczowego światła skrzący się śnieg, lecz piękny widok przysłaniały mi rozmywające obraz łzy, które strumieniami lały się z moich oczu. Powoli docierało do mnie, że nie powinnam była decydować się na to co właśnie robiłam, ale było mi tak przerażająco smutno, że nie pomyślałam o powrocie nawet kiedy rozpędzona Moon wjechała między drzewa. Powoli przeszła do kłusa, a potem zatrzymała się dysząc ciężko. Czułam jak dygocze z wysiłku i przenikliwego chłodu, który atakował jej pokrytą potem sierść. 
- Przepraszam - wyszlochałam obejmując jej szyję. Powoli zaczęłam analizować w myślach wszystko co się stało. Nie powinnam była reagować tak gwałtownie na słowa chłopaka, ale już nie byłam w stanie wytrzymać jego obojętności w stosunku do mnie. Chciałam żeby mnie polubił, żeby zauważył, że mi zależy zamiast wciąż krytykować. Wolałam nie myśleć o tym co stanie się kiedy wrócę. Luke wyzwie mnie od słabych i tchórzów, a na dodatek będzie zły o narażenie zdrowia swojej klaczy. Westchnęłam głęboko wyobrażając sobie wściekłość wymalowaną na jego twarzy. Otarłam łzy powtarzając w myślach, że powinnam wziąć się w garść i przestać zachowywać się jak małe dziecko. Chciałam żeby Luke przestał myśleć o mnie jak o bachorze, a zachowywałam się jak gówniarz. Coraz wyraźniej zdawałam sobie sprawę z tego, że popełniłam ogromny błąd. Musiałam jednak wrócić i go naprawić.

Luke? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz